
Zwróciłaś moją uwagę dojrzałą rolą w filmie "Miasto 44", za którą zresztą dostałaś Orła w kategorii Odkrycie Roku. Potem świetnie zagrałaś w "Zgodzie", a teraz możemy cię oglądać w serialu Jana Holoubka "Rojst". No po prostu idziesz jak burza.
Bardzo dziękuję. Ciekawe, dobre role, dzięki którym się rozwijam, to spełnienie moich marzeń.
Joanna Kurowska uważa , że "normalni" ludzie nie nadają się do tego zawodu.
Zgadzam się, że trzeba być trochę szalonym, żeby wybrać zawód, w którym odtwarza się cudze życia, cały czas pracuje na emocjach, bo to zawsze niesie ze sobą pewne obciążenie. Ale dlatego ja właśnie walczę o tę "normalność" na co dzień, poza planem, bo uważam, że tylko to może mnie uratować przed rozchwianiem emocjonalnym, jakie funduje ten zawód. Moja praca jest nienormalna, dlatego w międzyczasie staram się pielęgnować tzw. zwykłe życie i relacje rodzinne. Po pracy gotuję, chodzę na jogę, zajmuję się psem.
Co jest nienormalnego w twojej pracy?
To, że wstajesz rano, idziesz na plan i po wizycie w garderobie oraz make-upie jesteś kimś innym. Nagle żyjesz w innych czasach. To jest piękne, ale może być też obciążające psychicznie. Dlatego trzeba mieć do czego wracać. To jedna z tych rzeczy, których nauczyłam się, odkąd zaczęłam pracować.
Jestem wdzięczna rodzicom za to, jak mnie wychowali. Dzięki nim szybko się zorientowałam, co może mi zaszkodzić, a co pomóc jako aktorce. Wyniosłam z domu wychowanie blisko kultury i sztuki, ale rodzice ostrzegali mnie również przed ryzykiem związanym z wykonywaniem zawodów artystycznych. Od zawsze wiedziałam, jakie są niebezpieczeństwa bycia chociażby osobą publiczną. Staram się być daleka od wszelkich pokus.
Mówili ci: "Uważaj, bo będą ci wytykać, z kim się spotykasz po pracy"?
Aż tak to nie. Ale żyjemy w czasach, w których redefiniowane jest pojęcie "aktora". Mieści się w nim też bycie celebrytą czy osobą znaną. Mnie "bywanie" kompletnie nie interesuje, zawsze wiedziałam, że po prostu chcę grać. Nie uważam się za żadną celebrytkę czy gwiazdę.
Dziś łatwo jest robić karierę chociażby w mediach społecznościowych. Jeśli ktoś tego chce, jego sprawa, ja tego nie krytykuję. Ale to nie jest moja droga.
To jaka ona jest?
Nie przyjmować propozycji kuszących finansowo, ale które nie zadowalają mnie pod względem artystycznym. Moim celem jest robienie wartościowych projektów, takich jak "Rojst". Mam świadomość, że niektórzy mogą na mnie patrzeć przez pryzmat roli w "Mieście 44". Ale zawodowo jestem już kompletnie w innym miejscu. Jestem dojrzalsza.
Ale ciągle bardzo młoda, masz 23 lata.
Racja. Jednak ten zawód niesamowicie hartuje. Zarówno na planie, jak i poza nim. Jestem coraz bardziej asertywna i cieszę się z tego. I wszelkim propozycjom niezgodnym ze mną mówię "nie".
Możesz podać przykład takiej odrzuconej propozycji?
Ale po co? Nie ma sensu o tym mówić. Ktoś inny uznał, że są dla niego i je przyjął. I bardzo dobrze. Wszyscy są zadowoleni.
Za to z radością akceptuję takie propozycje jak rola w serialu "Rojst". Ten serial jest drobiazgowo dopracowany. Jaśka [Holoubek, reżyser i scenarzysta serialu - przyp. red.] poznałam wcześniej, kiedy robił zdjęcia do "Moralności pani Dulskiej". To był mój debiut w Teatrze Telewizji, grałam Melę Dulską. Wiedziałam więc, że będę w dobrych rękach.
Urodziłaś się w 1995 roku, nie znałaś PRL-u. Nie miałaś problemu, żeby przenieść się do lat 80., w których rozgrywa się serial?
Mam analogową duszę, więc cofnięcie się do lat 80. nie było problemem. Poza tym czas przygotowań do zdjęć był wyjątkowo długi. Szukałam inspiracji w wielu źródłach - rozmawiałam z moją mamą, przejrzałam masę rodzinnych zdjęć z tamtego okresu. Gram w "Rojście" Teresę, która jest w zaawansowanej ciąży. Gdy wybieraliśmy kostium dla mojej postaci, zdecydowaliśmy się na ogrodniczki. Moja mama nosiła podobne, gdy była w ciąży z moją siostrą na samym początku lat 90. Jasiek [Holoubek - przyp. red.] również opowiedział nam sporo historii rodzinnych. Jestem mu wdzięczna, że w trakcie pracy nad serialem zadbał o każdy detal. Dzięki temu na planie czułam się bardzo pewnie, praca była wielką przyjemnością.
Również wyzwaniem?
Wyzwaniem było granie kobiety w zagrożonej ciąży, która przeprowadziła się z mężem z Krakowa do małego miasteczka. Moja bohaterka w nowym mieszkaniu czuje się jak uwięziona. Jest sama, w obcym mieście, bez rodziny i znajomych. Wyzwaniem aktorskim było też zbudowanie relacji z mężem, którego gra Dawid Ogrodnik.
Kontekst lat 80. i pozycja kobiet w tamtym okresie również były dla mnie bardzo ważne. Mam wrażenie, że kobiety nie były wtedy tak świadome siebie i tak odważne, jak my dzisiaj. Moje pokolenie jest o wiele bardziej asertywne. Dlatego w trakcie pracy nad serialem towarzyszył mi nieustający podziw dla kobiet, które radziły sobie w tamtej epoce. Myślałam o mojej mamie, która nie żyła w czasach tak wygodnych i tak pełnych możliwości, jak ja.
Premiery serialu "Rojst" są w piątki w Showmax.
Zofia Wichłacz. Rocznik 1995 w Warszawie. Jest córką operatora filmowego i scenografki. Za rolę w spektaklu "Moralności pani Dulskiej" dostała wyróżnienie na Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" w Sopocie. W 2014 zagrała jedną z głównych ról w filmie "Miasto 44" w reżyserii Jana Komasy. Nagrodzono ją za nią Orłem w kategorii Odkrycie Roku oraz laurem dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej na 39. Festiwalu Filmowym w Gdyni .
Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka psów, mądrych ludzi, kawy i sportowych samochodów.