
Tosia i Kłaczek to dla Emmy - jak dotąd - dwa najważniejsze ptaki w jej życiu. Tosię, kaczkę pekińską, Emma dostała od koleżanki na ósme urodziny. - Koleżanka dała mi ją spontanicznie, a rodzice się zgodzili. Kaczka urosła do gigantycznych rozmiarów, mieszkała z nami w domu w Warszawie, odprowadzała mnie do szkoły i przyprowadzała z powrotem. Uświadomiła mi, że ptak może być takim samym towarzyszem jak pies.
Często z moim chłopakiem mówimy, że gołąb w domu jest jak połączenie psa, kota i królika. A na pewno nie jest mniej ciekawym towarzyszem niż droga, rasowa papuga.
Kłaczka Emma odchowała od pisklaka. Dziś to piękny, towarzyski i wesoły gołąbek. - Śpi ze mną, uwielbia kąpać się w wannie, bo gołębie wcale nie są brudasami. Zna sztuczki, których nauczyłam go, gdy był strasznie niesfornym maluchem. Bardzo ładnie umie "hop", "zejdź", "obrót" i "w drugą stronę".
Emma Szpura (jej siostra Areta jest aktywistką ekologiczną) jest wolontariuszką organizacji "Gruszętnik - gołębie w potrzebie" . Na Instagramie prowadzi konto Ptasia Mama , gdzie relacjonuje swoje życie z gołębiami (obserwuje je prawie 50 tys. osób). Każdy, kto znajdzie na ulicy gołębia wymagającego pomocy, może do niej napisać lub zadzwonić - Emma służy radami i kieruje do odpowiednich klinik weterynaryjnych. - Niestety niewielu jest lekarzy, którzy chcą leczyć miejskiego gołębia. Nikt za to przecież nie zapłaci. Mało też na ten temat wiadomo, bo gdy choruje gołąb z gołębnika, to albo się go usuwa ze stada, albo leczy hurtem wszystkie zwierzęta, sypiąc im lek do poidła. Dlatego od paru lat staram się dostać na weterynarię. Na razie robię technika weterynarii.
Dlaczego gołębie? Emma odpowiada krótko: - Zaczęło się przez przypadek, ale tak zostało, bo one najbardziej potrzebują pomocy. Są najbardziej znienawidzone. "Latające szczury" "srające wszędzie" - większość ludzi tylko tak je postrzega.
Tymczasem gołębie, gdy tylko spędzi się z nimi trochę czasu, pokazują, jakie są mądre, wspaniałe, jak lgną do człowieka. Bardzo łatwo się z nimi porozumieć. Są ciekawskie i kochają życie. Najłatwiej poznać, że nas lubią, po tym, że siadają na głowie, na ramionach, "kiwają" głową. A gdy gruchają i kręcą się w kółko, to jest gołębi odpowiednik ludzkiego tańca i śpiewania z radości. Prawda, Włóczka? - Emma zwraca się do gołąbeczki.
Najwięcej satysfakcji daje Emmie ten moment, gdy wypuszcza gołębia na wolność. - Widzę, jak leci, zdrowy, wolny i piękny. Gołębie, które nie wrócą na wolność, bo nie doszły do siebie albo zżyły się z człowiekiem, zostają ze mną albo szukam im domu.
Dostaję też mnóstwo wiadomości o treści: "Hej, dzięki za to, co robisz, nie cierpiałem gołębi, a teraz mają u mnie na balkonie miseczkę z wodą latem i jedzenie zimą, tak jak kazałaś". Gdy gołąb potrzebuje pomocy, większość ludzi machnie ręką. A mnie rodzice nauczyli, że jeśli widzisz kogoś, kto potrzebuje pomocy, to jest to już twój obowiązek.