
Lista jest długa. Zamieszczona na liczącym ponad 75 tysięcy obserwatorów facebookowym forum "Ratujmy Trójkę" , cały czas rośnie. Na liście jest obecnie 30 osób. Tylko w ciągu ostatnich dni doszły cztery - Artur Andrus, Robert Kantereit, Wojciech Zimiński, a 14 listopada odszedł Artur Orzech, ujawniając maila od swojego szefa Wiktora Świetlika i mówiąc o "trudnej i ciężkiej atmosferze".
Lista nazywa się #Kogoniesłychać i grupuje dziennikarzy, którzy zostali wyrzuceni lub odeszli z Programu III Polskiego Radia po tym, jak PiS wziął publiczne media pod swoją "opiekę".
"(...) Nie tylko pogoda może wpływać na złe samopoczucie. Jak wynika z państwa listów, również smutno wam jest, że nasi koledzy Robert Kantereit i Artur Andrus zostali zmuszeni do podjęcia decyzji o odejściu z Trójki. I to też nie poprawia nam tutaj nastroju. W ogóle na Myśliwieckiej coraz smutniej"
- skomentował na antenie Wojciech Mann .
#KogoNieSłychać, czyli kogo straciła Trójka
Oto cała - na razie - lista:
1. Artur Andrus 2. Maja Borkowska 3. Anna Burzyńska 4. Bartek Chaciński 5. Beniamin Filip 6. Michał Gąsiorowski 7. Marcin Gutowski 8. Jacek Hawryluk 9. Magda Jethon 10. Robert Kantereit 11. Anna Krakowska 12. Damian Kwiek 13. Tomasz Ławnicki 14. Grażyna Mędrzycka-Gęsicka 15. Joanna Mielewczyk 16. Radosław Mróz 17. Michał Nogaś 18. Jerzy Owsiak 19. Antoni Piekut 20. Grzegorz Połatyński 21. Jerzy Sosnowski 22. Małgorzata Spór 23. Marek Starzyk 24. Monika Sułkowska 25. Marcin Zaborski 26. Wojciech Zimiński. 26. Artur Orzech. Radio pozbyło się też wieloletnich korespondentów zagranicznych. Pracę stracili: 1. Grzegorz Drymer - Londyn 2. Marek Lehnert - Rzym 3. Magdalena Skajewska - Bruksela 4. Wojciech Szymański - Berlin.
Odchodzili lub byli wyrzucani pojedynczo. Nie hurtem - bo wtedy to dopiero podniosłoby się - jak to zwolennicy obecnej władzy zwykli nazywać w sieci - "wycie oderwanej od koryta elity". Zresztą tak wprost nazwał to przedostatni "ubytek" Programu Trzeciego - Wojciech Zimiński. "Dlaczego dla PiS ta inteligencka Trójka jest tak ważna?" - spytała Agnieszka Kublik.
"Rąbnięcie w tę elitę jest marzeniem nowej władzy"
- Przeczytałem rozmowę z Wojciechem Waglewskim, który powiedział, że zawsze mu się w Trójce podobała jej specyficzna elitarność. To było coś dobrego, coś, co gwarantowało jakość. I to jest odpowiedź na pani pytanie. Rąbnięcie w tę elitę jest marzeniem nowej władzy. Poświęca temu mnóstwo wysiłku i czasu
- skomentował w "Gazecie Wyborczej" Zimiński . "Dla władz Polskiego Radia jest wciąż kłopotliwa - zawsze była radiem elitarnym i niezależnym, w miarę możliwości" - dodał w wywiadzie dla magazynu Weekend.Gazeta.pl .
- Słuchacz Trójki to inteligent w średnim wieku, sam się też nieskromnie do tej grupy zaliczę. Ma on pewne oczekiwania wobec poziomu audycji, ich jakości. Siłą Trójki zawsze był też pewien rodzaj poczucia humoru, lekkości, czasem nawet dezynwoltury, ale mądrej. To stanowiło o jej wyjątkowości czy kultowości - jak kto woli
- mówił w rozmowie z nami aktor Zbigniew Zamachowski , tłumacząc, dlaczego wycofał dżingle ze swoim głosem z Programu Trzeciego.
Jak PiS robił rewolucję w Trójce
PiS wziął media publiczne 31 grudnia 2015 roku, po ekspresowej nowelizacji ustawy medialnej. Nowe władze radia i telewizji w każdej chwili może zmienić polityk - minister skarbu. I zmienia.
Zaledwie po ośmiu dniach prezesem Polskiego Radia zostaje Barbara Stanisławczyk. Autorka książki "Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska - historie dramatów i miłości", w przeszłości związana m.in. z "Twoim Stylem" i "Tygodnikiem Solidarność". Tego samego dnia z Trójką musi pożegnać się Magda Jethon, która szefowała radiu od sześciu lat. Prowadzącą "Twarzą w twarz", "Polityk też człowiek" i "Pani Magdo, pani pierwszej to powiem" zastępuje Paulina Stolarek-Marat, fachowiec z Radia ZET, była szefowa informacji tego radia. Wytrzymuje miesiąc.
W ciągu tego miesiąca Polskim Radiem wstrząsa awantura, jaką prezes Stanisławczyk robi szefom Trójki i Jedynki za to, że jednego dnia była na ich antenach dwójka polityków Nowoczesnej - w Trójce akurat Ryszard Petru. Potem nowe porządki dotykają Marcina Zaborskiego. Pracujący na Myśliwieckiej 15 lat dziennikarz najpierw - rzekomo za "małe doświadczenie" i "nudne wywiady" - zostaje odsunięty od rozmów w "Salonie Politycznym Trójki" (traf chciał, że parę dni wcześniej kiepsko poradził sobie u niego rzecznik rządu Rafał Bochenek), a w lipcu odchodzi z rozgłośni .
Jeszcze w marcu do "Salonu" dokooptowany zostaje Paweł Lisicki, szef tygodnika "Do Rzeczy". I jeszcze w tym samym miesiącu Paulina Stolarek-Marat rezygnuje. Twierdzi, że nie mogła forsować swoich pomysłów na radio. Zastępuje ją Szymon Sławiński, również mający za sobą pracę w "Zetce", a także w TVN24 i BBC.
Pierwsza ofiara czystki
I to za jego kadencji z "Trójki" zostaje zwolniony Jerzy Sosnowski, postać pracująca tam - jak na standardy Myśliwieckiej - krótko, bo od 2000 roku. Ale o tym, kim był dla Trójki, świadczą jego obie funkcje - przewodniczącego związku zawodowego pracowników i szefa redakcji publicystyki.
Za co wyleciał? Oficjalną przyczyną miała być "utrata zaufania, krytyka pracodawcy i podważanie kompetencji przełożonych" . Sam Sosnowski podkreślał, że to "jednostronna decyzja władz Polskiego Radia". Pozwał zresztą swojego byłego pracodawcę do sądu pracy - jak pisał na blogu - wygrał, nakazując Polskiemu Radiu zapłatę trzykrotności miesięcznej pensji wraz z odsetkami.
Trzy dni po wyrzuceniu Sosnowskiego słuchacze radia publikują petycję na Facebooku. Na stronie "Ratujmy Trójkę" żądają powrotu Sosnowskiego i Zaborskiego na antenę. Zbierają tysiące podpisów. 23 marca swój list otwarty publikują z kolei pracownicy radia. Ponad 80 - byłych i obecnych - podpisuje się pod słowami:
"Wszelkie próby upolityczniania czy upartyjniania działalności Programu Trzeciego są nie do przyjęcia, ponieważ media publiczne nie należą do partii politycznych ani do nas, dziennikarzy, tylko do Polaków, którzy je utrzymują".
W odpowiedzi władza dwa dni później wybiera Trójce nowego szefa - katolickiego publicystę z gdańskiego Radia Plus, Adama Hlebowicza . I się zaczyna.
Desant z prawicy na Myśliwiecką
Do Trójki przychodzi prawicowy zaciąg m.in. z "Do Rzeczy" i Frondy. Na antenie - w różnych konfiguracjach - pojawiają się m.in.: Grzegorz Górny z kwartalnika Fronda i publicysta "Do Rzeczy", wspomniany już redaktor naczelny tego ostatniego tygodnika Paweł Lisicki, Mateusz Matyszkowicz (Fronda Lux, TVP Kultura) , Maciej Pawlicki (film "Smoleńsk", talk-show Jana Pospieszalskiego "Warto Rozmawiać"), Piotr Semka ("Do Rzeczy") i Michał Karnowski ("W Sieci"). Wymienieni zostają wszyscy kierownicy redakcji.
Dopytywany, dlaczego dokonywanie jakichkolwiek zmian w Trójce spotyka się tak silnymi emocjami, Hlebowicz odparowywał, że "być może jest to jakaś siła legendy, która utworzyła się w tej stacji, nadającej od 53 lat", i że tę legendę"zbudowały bardzo silne osobowości radiowe, które od lat są tu obecne". I zarzekał się, że nie widzi w Trójce większego upolitycznienia niż w poprzednich latach .
Tu chodzi o atmosferę. Aurę, która ciągnie się za Trójką. Co jakiś czas stały słuchacz czy słuchaczka mówią mi, że "to nie jest już ich radio". Zdaję sobie sprawę, że takie reakcje mają coś z histerii. Ale gdybym miał wytłumaczyć osobie, która Trójki nie słuchała, co sprawiało, że słuchacze czuli z nią więź, to musze użyć słowa "inteligenckość". Przede wszystkim w Trójce była muzyka "opowiedziana". Można by, jak sądzę, zagrać w Trójce np. disco polo, natomiast zaraz po tym zrobić rozmowę o tym nurcie. To była siła Trójki - rozrywka i refleksja. Zamiast tej refleksji jest najazd propagandowy. Tam, gdzie pojawia się dziś w radiu słowo - szczególnie w radiu publicznym - to to słowo spełnia funkcję polityczną. Są dziennikarze, którzy wcześniej inaczej się zachowywali. Teraz nie "tykają" ważnego gościa. Nie przypierają go do muru
- mówi medioznawca, prof. Wiesław Godzic z SWPS.
Mijają miesiące, z Trójki odchodzą kolejne dwie gwiazdy - Jurek Owsiak, który wprost pisze, że ze zmianami w rozgłośni mu nie po drodze - oraz Michał Nogaś, który w radiu opowiadał o książkach i przeprowadzał wywiady z pisarzami. Potem wylatują szefowie związku zawodowego pracowników - Wojciech Dorosz, Paweł Sołtys i Marcin Majchrowski - którzy protestowali przeciw odsunięciu od prowadzenia programów informacyjnych serwisantek Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej.
Czym naraziły się obie panie? Rzekomo niewłaściwie przygotowanym serwisem z informacją dotyczącą protestów pod domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Artur Andrus, Wojciech Mann i Marek Niedźwiecki, którzy przynoszą prezes Stanisławczyk list protestacyjny podpisany przez 170 osób w obronie Dorosza, Sołtysa i Majchrowskiego, dostają w odpowiedzi ostre "nie". Mann, ikona Trójki, pracujący na Myśliwieckiej od końca lat 60., ma ponoć usłyszeć od urzędującej od paru miesięcy pani prezes, że "zachowuje się, jakby to było jego radio" i że pracuje tu za długo . Mann dementuje natomiast, jakby dyrektor PR podważała jego kompetencje.
"Naprawdę łzy mi się cisną", "smutek i złość", "zabiliście mi radio", "co wy wyprawiacie!" - komentują wściekli fani na profilu "Trójki" na Facebooku .
Rewolucja pożera własne dzieci
Ale nie mija nawet pół roku, a w Polskim Radiu nie ma już ani Hlebowicza, ani Stanisławczyk. Pani prezes... rezygnuje tuż po wygranym konkursie na prezesa , a na jej miejsce przychodzi doskonale znany z poprzedniej pisowskiej miotły w Polskim Radiu Jacek Sobala.
Kim jest? Był już dyrektorem "Trójki", teraz został szefem całej publicznej rozgłośni radiowej. W głosowaniu w stworzonej przez PiS Radzie Mediów Narodowych dostał trzy głosy - od posłów PiS. Kto się ucieszył? Środowisko "Gazety Polskiej" - pisze "Gazeta Wyborcza". I dodaje, że to próba wyrównania wpływów w mediach państwowych między grupami skupionymi wokół braci Karnowskich z jednej strony i Tomasza Sakiewicza z drugiej. Krąg związany z Gazetą Polską wspierał PiS w walce o władzę, ale pierwsze łupy w mediach dostał kto inny. "Dlatego teraz Kaczyński zdecydował, że i im się coś należy" - cytuje "GW" pragnącego zachować anonimowość posła PiS .
Karuzela stanowisk znów rusza. W maju 2017 ze stołkiem szefa Trójki żegna się Adam Hlebowicz. Zwolniony zostaje też jego zastępca - Szymon Sławiński. Na nowego prezesa Polskiego Radia władza namaszcza Wiktora Świetlika, współpracownika m.in. wPolityce.pl, "Sieci" i Radia Wnet. Przez parę miesięcy "porządek panuje na Myśliwieckiej". Nie słychać o nowych zwolnieniach. Aż 2 listopada wybucha bomba.
Z radiem rozstać muszą się Robert Kantereit i Artur Andrus, którzy dostali wybór: albo TVN, albo Trójka. Dwa dni później - 4 listopada - solidarnie z nimi odchodzi Wojciech Zimiński, a dzień później dziennikarze prowadzący audycje sportowe - Michał Gąsiorowski i Monika Sułkowska. Zimiński i Gąsiorowski zastrzegają, że nie odchodzą w pustkę, mieli alternatywę. Ale już samo to, że wybierają owe alternatywy zamiast kultowej stacji, z którą byli kojarzeni, mówi wszystko o atmosferze w rozgłośni, Gąsiorowski nie ukrywa zresztą, że to jeden z powodów jego odejścia . To właśnie wtedy Wojciech Mann podsumowuje lapidarnie atmosferę w rozgłośni na antenie, mówiąc: "coraz smutniej na Myśliwieckiej" . Kilka dni potem wychodzi na jaw mail Wiktora Świetlika do Artura Orzecha. Oto jego fragment :
Bardzo proszę o nieobrażanie innych dziennikarzy Trójki, ani za pośrednictwem mediów społecznościowych, ani w innej formie. W przeciwnym razie, z przyczyn oczywistych, będziemy musieli zakończyć współpracę z Panem Redaktorem
Orzech prezenter audycji muzycznych - zapewnia, że nikogo nie obrażał. I po szesnastu latach odchodzi.
- Jak sądzę, fatalnie pracuje się w takiej atmosferze. Musi przyjść jakieś przesilenie. Albo władza się cofnie, albo trzeba całkowicie oddać Trójkę. Bo w takim stanie ona będzie traciła i traciła słuchaczy. Zawsze to było radio, które stosowało pewne figury retoryczne. Złośliwości, zatrzymanie przez Wojtka Manna głosu i spytanie "czyżby" - to wszystko były znaki zrozumiałe dla trójkowej publiczności. To było takie mruganie okiem. Ale tylko ta grupa to rozumiała. To było radio nie tylko inteligenckie, ale i wysoce inteligentne. Mogli je zrozumieć nie tylko inteligenci, ale po prostu ludzie inteligentni
- podkreśla prof. Godzic.
A do tego dochodzą liczby. Bardzo złe dla Trójki. Wielu fanów odeszło, a nowych nie przybyło. Udział słuchalności radiowej Trójki w grupie wiekowej 15-75 w sierpniu 2017 roku wyniósł 6,6 proc . Ten wynik i piąte miejsce w ogólnym rankingu stacji radiowych to gorszy rezultat niż w 2012 roku i najgorszy od wielu lat:
Udziały słuchalności rozgłośni radiowych w grupie wiekowej od 15 do 75 lat (w proc.) - Radio Track Millward Brown Infogram
Jeżeli rządzący liczyli, że zdobędą dla siebie propagandową tubę, to się przeliczyli. Nie docenili fanów Trójki, wiernych inteligenckiemu etosowi stacji i uwielbianym prowadzącym. Patrząc na listę #kogoniesłychać, nie trzeba zadawać pytania "czy będą następni". Trzeba zapytać "kto będzie następny". A zaraz potem należałoby zadać pytanie: "po co?"
CHCESZ DOSTAWAĆ WIĘCEJ DARMOWYCH REPORTAŻY, POGŁĘBIONYCH WYWIADÓW, CIEKAWYCH SYLWETEK - POLUB NAS NA FACEBOOKU
Michał Gostkiewicz. Dziennikarz i redaktor magazynu Weekend.Gazeta.pl. Wcześniej dziennikarz Gazeta.pl, "Dziennika" i "Newsweeka". Stypendysta Murrow Program for Journalists (IVLP) Departamentu Stanu USA. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu. Robi wywiady, pisze o polityce zagranicznej i fotografii. Kocha Amerykę od Alaski po przylądek Horn. Prowadzi bloga Realpolitik, bywa na Twitterze.