
Gryfiński sąd skazał właśnie Mariusza F., który w zeszłym roku wysłał kilka wulgarnych wiadomości do Agnieszki Pomaskiej z PO. Wyrok brzmi - kara więzienia w zawieszeniu, grzywna, publiczne przeprosiny i zwrot kosztów.
W maju 2016 roku Anna Kołakowska z PiS-u opublikowała na Facebooku zdjęcie posłanki Agnieszki Pomaskiej, drącej forsowaną przez PiS uchwałę ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. (Napisano w niej m.in., że "przepisy przyjęte przez Sejm RP określające status i funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego nie mają negatywnego wpływu na ochronę praw i wolności obywatelskich w Polsce'' i że "Sejm RP stwierdza, że prawa i wolności obywatelskie w Polsce nie są zagrożone, a TK może realizować swoje zadania ustrojowe" - co jest osią sporu politycznego w Polsce - przyp. red.)
"Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso" - dodała komentarz do zdjęcia Pomaskiej Kołakowska. Goleniem głowy na łyso w czasie II wojny światowej były karane kobiety oskarżone o sypianie z nazistami. Prokuratura nie dopatrzyła się w słowach radnej znamion przestępstwa. Nic dziwnego, że Pomaska sama złożyła pozew do sądu.
Michał Gostkiewicz: Zaczęło się od tego, że podarła pani w Sejmie kartkę z propozycją uchwały PiS. Ten emocjonalny gest wyzwolił inne, gorsze emocje. To wtedy radna Anna Kołakowska z PiS napisała na Facebooku "Ogolić to coś na łyso".
Agnieszka Pomaska: - I dlatego teraz spotkałyśmy się w sądzie.
Wcześniej, w grudniu, podczas awantury w Sejmie nagrała pani, jak prezes Kaczyński powiedział, żeby szła pani do diabła . Teraz ludzie w sądzie wrzeszczeli ''ogolić na łyso'' . Sporo nienawiści w pani stronę poszło.
- Polityk musi mieć grubą skórę.
Jak się pani czuła, kiedy tłum wykrzykiwał w pani stronę takie słowa? Przecież w czasie II wojny światowej golono głowy kobietom oskarżonym o sypianie z Niemcami.
- Granica została przekroczona. To nie jest miłe uczucie. Ale to jest ten moment, kiedy tym bardziej trzeba zachować spokój. Staram się mieć w tyle głowy, że to ci, którzy krzyczą, sieją nienawiść, sami wystawiają sobie świadectwo. Ten tłum to udowodnił.
Nie boi się pani, że na krzykach się nie skończy?
- Tylko w zeszłym roku złożyłam dwa doniesienia do prokuratury. Przez hejt w sieci. Jedna z osób groziła śmiercią mi i mojej rodzinie. Teraz ma zarzuty prokuratorskie. Oczywiście mam pewne obawy. Wiem, że muszę być ostrożna i nie lekceważyć takich werbalnych ataków. Ale mam poczucie, że nie powinnam się bać. Że powinnam walczyć. I będę. To jest moja odpowiedzialność, bo dzisiaj hejt dotyczy mnie, a jutro może dotyczyć innych obywateli. I ta walka z nienawiścią musi mieć także wymiar symboliczny, nie powinnam postrzegać jej tylko przez swój pryzmat.
Ale tym razem to pani stała się obiektem ataków.
Tak, ale okazało się, że w mniej głośnych przypadkach prokuratura może się takimi sprawami zajmować i to robi - tak jak w tych dwóch moich wcześniejszych przypadkach. Natomiast trudniej jest walczyć o swoje prawa, gdy przeciwnik też jest politykiem i sprawa nabiera politycznego charakteru. Bo widać, że upolityczniona dziś prokuratura działa w stronniczy sposób. Ale moje podejście się nie zmienia. Jeżeli dziś będziemy przymykać oczy na przemoc werbalną w sądzie, to za chwilę może się ona rozlać na ulicę.
Kto jest pani zdaniem winien takiej eskalacji nienawiści?
- Przykład zawsze idzie z góry. Nie chcę pokazywać palcem, ale gdy rządzący pozwalają na przemoc, to zawsze znajdzie się grupa ludzi, która tę przemoc, najpierw słowem, potem czynem, jest gotowa stosować. Władze wysyłają sygnał: "To nie nasza sprawa. I nie będziemy nic z tym robić, choć mamy do tego narzędzia i władzę" . Nie można tragicznym zdarzeniem usprawiedliwiać swoich własnych skandalicznych i niewłaściwych działań.
Przykład takich działań?
A choćby przypadek z Gdańska, gdzie ta sama radna, która wskazała mnie jako cel do golenia głowy, próbowała zablokować Paradę Równości. I gdy zainterweniowała policja, to minister Błaszczak, zamiast pochwalić policjantów za sprawne umożliwienie przejścia manifestacji, wysłał do nich kontrolę. Minister nie dopatrzył się natomiast niczego groźnego w tym, że ta radna atakowała policjantów. Inny przykład to przymykanie oczu na nienawiść, którą ostatnio regularnie sieje na ulicach ONR.
Ma pani coś osobiście do powiedzenia radnej Kołakowskiej?
- Nie wiem, czy mogę jej coś powiedzieć. Dlatego, że ona nie żałuje tego, co zrobiła. Przecież dziękowała temu tłumkowi w sądzie za okrzyki i zagrzewała ich do boju! Obawiam się, że mój apel trafiłby w próżnię. Jeśli miałabym poczucie, że jednak odniesie skutek, zaapelowałabym, żeby się opamiętała. Sianie nienawiści może przynieść tragiczne skutki. Tyle.
Agnieszka Pomaska. Polityk Platformy Obywatelskiej, samorządowiec, radna miasta Gdańska, posłanka na Sejm VI, VII i VIII kadencji. Żeglarka, zdobyła tytuł drugiej wicemistrzyni świata juniorek w klasie Mistral.
Michał Gostkiewicz. Dziennikarz magazynu Weekend.Gazeta.pl. Wcześniej dziennikarz newsowy portalu Gazeta.pl, dziennikarz działu zagranicznego "Dziennika" i działu społecznego "Newsweeka". Stypendysta programu Murrow Program for Journalists (IVLP) Departamentu Stanu USA. Robi wywiady, pisze o polityce zagranicznej i fotografii. Prowadzi bloga Realpolitik , bywa na Twitterze .