artykuły
(fot. Filip Springer)
(fot. Filip Springer)

Początek ociekał patosem. Najpierw młodzież z miejscowej szkoły rzemieślniczej wykonała ozdobną szkatułę. Do niej złożono grudki ziemi z pola ostrołęckiej bitwy. Delegacja złożona z miejscowych oficerów i innych ważnych zabrała szkatułę i pojechała do Tarnowa, by włożyć ją do grobu generała Józefa Bema - bohatera spod Ostrołęki.

Tak to się zaczęło - od szkatuły, grudek ziemi i grupy śmiertelnie poważnych facetów wiozących te dary przez pół Polski. Już wtedy można było zakładać, że ciąg dalszy nie będzie łatwy.

Mniej więcej w tym samym czasie ukonstytuował się komitet obchodów setnej rocznicy bitwy pod Ostrołęką (26 maja 1831 roku). Założył on sobie dwa cele: budowę Domu Inwalidzkiego im. Józefa Bema (otwarto go w roku 1933) oraz budowę mauzoleum upamiętniającego bitwę (otwarto je w roku 2012).

Powstanie mauzoleum miało być jednym z elementów upamiętniających bitwę pod Ostrołęką (fot. materiały prasowe)

W 99. rocznicę bitwy wmurowano kamień węgielny pod mauzoleum. Puszka erekcyjna w kształcie łuski artyleryjskiej została wyposażona nie tylko w odpowiednie dokumenty, ale znalazły się w niej także grudki ziemi z mogił dwóch zasłużonych dla bitwy generałów (Henryka Kamieńskiego i Ludwika Kickiego). A więc ziemię pochowano w ziemi. Zagrała orkiestra reprezentacyjna, ksiądz poświęcił co trzeba. Budowa ruszyła.

Przy okazji uruchomiono zbiórkę funduszy. Miały one pochodzić ze sprzedaży pocztówek-cegiełek. Każda kosztowała 50 groszy. Kto kupił dziesięć, mógł liczyć na wpis do "złotej księgi fundatorów". Nazwiska tych, którzy kupili 200 cegiełek, miały być wyryte na marmurowej tablicy. Naród jednak niespecjalnie się garnął do fundowania mauzoleum. Budowa wlokła się niemiłosiernie właśnie z powodu braku funduszy.

W 99. rocznicę bitwy wmurowano kamień węgielny pod mauzoleum (fot. Filip Springer)

Konkurs na ten obiekt (1930) wygrali rzeźbiarz Romuald Zerych i architekt Borys Zinserling. Zaproponowali oni, by mauzoleum było prostą, stanowczą i oszczędną bryłą wpisaną w część obwałowań dawnego carskiego fortu postawionego na terenie, gdzie toczyły się najbardziej krwawe walki. Według ich koncepcji szerokie, reprezentacyjne schody prowadziły do prostopadłościennej kaplicy. Wejścia do niej strzegły figury żołnierza i rycerza.

Zgodnie z projektem Romualda Zerycha i Borysa Zinserlinga reprezentacyjne schody prowadzą do prostopadłościennej kaplicy (fot. Filip Springer)

Projekt wnętrza powierzono Władysławowi Szyndlerowi - miała się tu znaleźć krypta z prochami powstańców. Od strony fosy znajdowało się wsparte na masywnych słupach wejście do części podziemnej (nazywanej przez architektów parterową).

(fot. Filip Springer)

Pomnik-mauzoleum ma w sobie majestatyczną prostotę . Forma architektoniczna z udziałem rzeźby ma być zbudowana z żelazobetonu - pisali autorzy zwycięskiego projektu. Minimalnie zastosowana rzeźba, figury rycerzy w zbroi, mogłaby dla pożytku całości zupełnie być usunięta - sugerowało zaś jury konkursu. Budowa trwała jednak zbyt długo, by te różnice miały szanse wybrzmieć inaczej niż w teoretycznych rozważaniach.

Wejścia do kaplicy strzegą figury żołnierza i rycerza (fot. Filip Springer)

Wczoraj , jako w przeddzień setnej rocznicy bitwy pod Ostrołęką, pamiętnej niesłychanym niedołęstwem naszego dowództwa - odbywała się na polach nad Narwią podniosła uroczystość poświęcenia wspaniałego Mauzoleum - relacjonował w maju 1931 roku reporter "Kuriera Porannego". Prochy bohaterów spoczywające dotychczas w kapliczce na miejscowym cmentarzu już w sobotę przeniesiono do Mauzoleum, gdzie znalazły godny swej chwały wieczny spoczynek...

Trochę to na wyrost napisane. Chyba że za miejsce "godnego chwały spoczynku" uznać niedokończoną budowę - ledwie wylany fundament i plątaninę stalowych konstrukcji, na których wesprzeć się miała masywna bryła. Bo mniej więcej na tym etapie była ta budowa w roku 1931. Widać to dobrze na zdjęciach z tamtego dnia - tłum ludzi i ledwie zaczątek tego, co chwytało za serce na szkicach Zerycha i Zinserlinga.

(fot. Filip Springer)

Do wybuchu II wojny światowej fundatorom mauzoleum udało się jedynie doprowadzić do zamknięcia surowej bryły. W czasie działań wojennych obiekt został jednak poważnie ostrzelany, schody prowadzące do niego zostały zaś zdemontowane na polecenie Niemców przez więźniów z pobliskiego obozu pracy. Po wojnie temat mauzoleum nie był najpilniejszy. Komitety jego odbudowy zawiązywały się jeszcze trzykrotnie, przy okazji 130., 150. i 160. rocznicy bitwy pod Ostrołęką. Za każdym jednak razem dziejowy wiatr wiał im w oczy.

Minęła więc kolejna rocznica. A pomnik-Mauzoleum nadal pozostaje niedokończony - pisał w 1991 roku Czesław Parzych na łamach Zeszytów Naukowych Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego. Przy okazji uderzał w patetyczny ton, który dało się słyszeć na samym początku tej budowy: Tkwi jak wyrzut! Ale jest nadzieja. Dziś nie ma już nikogo, kto chciałby go zapomnieć, zasłonić dekoracją milczenia. Jest więc nadzieja. I tylko nadzieja? Przecież to pomnik szczerych serc, pomnik patriotycznego skupienia i naszej historii, w której szczególnie dziś winniśmy szukać siły i źródeł tożsamości.

Wnętrze mauzoleum (fot. Filip Springer)

Ta nadzieja musiała poczekać jeszcze 18 lat. Sprawa mauzoleum ruszyła dopiero w 2009 roku, gdy kuratelę nad obiektem przejęło Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce. To ono zorganizowało projekt "Ponarwie", w ramach którego dokończono budowę zaprojektowanego przez Zerycha i Zinserlinga budynku. Choć właściwszym wydaje się tu napisać, że obiekt w końcu wybudowano. Rozgrzebane i prowizorycznie reperowane przez lata mury trzeba było bowiem rozebrać i postawić na nowo.

Nad projektem nowego-starego mauzoleum czuwała pracownia KAPS Architekci , która na swoim koncie ma nie tylko nowoczesne realizacje, ale także założenia pomnikowe (Pomnik Żołnierzy Poległych w Misjach i Operacjach Wojskowych poza Granicami Państwa w Warszawie) czy rewitalizacje obiektów zabytkowych (piwnice Kamienicy Korngolda w Warszawie).

Prace nad dokończeniem mauzoleum po kilkudziesięcioletniej przerwie rozpoczęły się w 2009 roku (fot. Filip Springer)

Architekci uszanowali założenia pierwszych autorów mauzoleum, zadbali jednak, by obiekt był nowoczesny i funkcjonalny. Zachowana została więc surowa i majestatyczna forma budynku. Wielkie wrażenie robi zwłaszcza kaplica o ścianach z surowego betonu. Jej wnętrze wypełnia doskonała cisza. Wejście do niej w końcu zaopatrzono w zgeometryzowane figury żołnierzy (wykonali je Beata i Maciej Aleksandrowiczowie z Radzymina). W części podziemnej znalazło się zaś miejsce dla multimedialnej wystawy prezentującej nie tylko historię bitwy, ale też początki samego mauzoleum. Zwiedzającym udostępniono także dach mauzoleum, skąd roztacza się malowniczy widok na okolicę.

(fot. Filip Springer)

Co jednak ważne - udało się tutaj także zachować pierwotnego ducha obiektu. Nie zamieniono go w muzeum. Znajduje się tu właściwie tylko jeden zabytek - orzeł umieszczony kiedyś na trumnie ze szczątkami powstańców. Mimo to cały obiekt ujmuje szacunkiem dla historii, ale też sprytnym rozwiązaniem nowoczesnych funkcji. Na szczególne uznanie zasługuje przede wszystkim fakt, że autorzy współczesnej wersji mauzoleum potrafili schować ego do kieszeni i podążyć po prostu tropem dawnych mistrzów. Nie mieli tu zbyt wiele miejsca na autorskie popisy. Stary projekt był przecież świetny, wystarczyło tylko znaleźć realizatorów zdolnych dokończyć dzieła. Udało się to dopiero po ponad 80 latach. Tekst powstał w ramach projektu dokumentalnego Miasto Archipelag poświęconego byłym miastom wojewódzkim. Organizatorem jest wydawnictwo Karakter, partnerami - Trójka, Tygodnik Polityka i Instytut Reportażu. Projekt realizowany przy wsparciu BlaBlaCar Polska, Olympus Polska i Fundacji Grand Press. Więcej informacji na www.miastoarchipelag.pl oraz na Facebooku.

Filip Springer . Reporter, fotograf, współpracuje z "Dużym Formatem", "Polityką", "Tygodnikiem Powszechnym". Autor książek reporterskich poświęconych przestrzeni, między innymi "Zaczynu. O Zofii i Oskarze Hansenach " (Karakter) oraz "Wanny z kolumnadą. Reportaży o polskiej przestrzeni" (Czarne), " 13 Pięter " (Czarne) i "Księgi zachwytów " (Agora SA). Stypendysta Fundacji Herodot im. Ryszarda Kapuścińskiego.

(fot. Publio.pl)