artykuły
tylko - pionierska aplikacja do tworzenia mebli w rozszerzonej rzeczywistości (fot. materiały promocyjne)
tylko - pionierska aplikacja do tworzenia mebli w rozszerzonej rzeczywistości (fot. materiały promocyjne)

Wróciliście właśnie z najważniejszych targów designu, czyli Salone del Mobile w Mediolanie. Daliście się tam poznać już pod nową nazwą - "tylko" . Wcześniej nazywaliście się CSTM (Custom). Skąd ta zmiana?

Benjamin Kuna:

- Paradoksalnie zmiana nazwy z angielskiej na polską jest ruchem w kierunku stworzenia marki działającej globalnie. Słowo "tylko" jedynie w Polsce z czymś się kojarzy. Za granicą - jako słowo z obcego języka - nie tworzy konkretnych skojarzeń. Co więcej, jest łatwe do zapamiętania.

Jacek Majewski:

- Nazwa, którą mieliśmy poprzednio, wydawała się nie do końca oddawać to, czym się zajmujemy. Była zbyt dosłowna, pozbawiona emocji i wartości, które nam przyświecają. Nazwa Custom, od kastomizacji [dostosowywanie do potrzeb klienta - przyp. red.], w dodatku zapisana za pomocą skrótu CSTM, była trudna do zapamiętania. A "tylko" w tłumaczeniu na angielski oznacza "only" i odpowiada temu, w jaki sposób chcemy funkcjonować na rynku mebli. Maksymalnie upraszczamy cały proces zamawiania i pozbywamy się wszystkich pośredników, którzy windują ceny, takich jak magazyny czy showroomy, które słono liczą sobie za każdy sprzedany mebel.

Jak w takim razie za pomocą waszej aplikacji mogę zaprojektować własne meble?

J.M.:

- Ściągasz aplikację na smartfon lub tablet i po chwili możesz tworzyć swój projekt. Za pomocą trybu rozszerzonej rzeczywistości (context mode) dopasowujesz mebel do swojej przestrzeni. Oznacza to, że na ekranie urządzenia mobilnego widzisz kreowany mebel w konkretnym obszarze swojego mieszkania. Sama wybierasz materiał, rozmiar, elementy produktu. Na koniec wciskamy "zamów". To powoduje, że projekt trafia bezpośrednio do fabryki i rozpoczyna się produkcja. Proces od zaprojektowania do zamówienia jest bardzo szybki. Chcemy, by dostawa była równie ekspresowa.

B.K.:

- Wszystko opiera się na dwóch trybach. W pierwszym z nich - tzw. showroomowym - możesz konfigurować wygląd mebla. Drugi - tryb rozszerzonej rzeczywistości - umożliwia dopasowanie mebla do otoczenia. Widzimy dokładnie, jak prezentuje się pośród innych mebli, jak wygląda na tle ściany w naszym mieszkaniu itd.

Na ekranie urządzenia mobilnego widać kreowany mebel, w wybranym miejscu swojego mieszkania (fot. materiały promocyjne)

Co was nakierowało na taki pomysł?

J.M.:

- Wszystko zaczęło się od festiwalu Przemiany w 2012 roku. Prowadzone przeze mnie studio Super Super zajmowało się promocją marki i scenografią. Jeden z projektów realizowany przez studio Bridge polegał na tym, że każdy z uczestników festiwalu mógł sam zaprojektować część scenografii. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem imprezy na stronie festiwalu udostępniliśmy konfigurator, dzięki któremu można było zaprojektować siedzisko. W ciągu pięciu dni mieliśmy 600 projektów, z których wybraliśmy 60 do produkcji. Były to krzesełka z tworzyw sztucznych, które stanęły w przestrzeni festiwalu. Po wydarzeniu osoby, które zaprojektowały siedziska, mogły zabrać je ze sobą do domu.

Mieliśmy poczucie, że ten pilotażowy projekt naprawdę się udał, i że warto to dalej rozkręcić. Pracowali nad nim Hanna Kokczyńska, Michał Piasecki, Mikołaj Molenda i Jarek Nowotka, lecz w pewnym momencie potrzebowaliśmy również kogoś, kto pchnie to w bardziej biznesowe ramy. Wtedy dołączył do nas Benjamin, z którym znałem się od lat. Rozpoczęliśmy również poszukiwania inwestorów, gotowych uwierzyć w nasze pomysły. Zajęło nam to wszystko dość dużo czasu, choć działamy bardzo intensywnie. W zeszłym roku w listopadzie udało nam się zamknąć pierwszą rundę finansową.

Grupa "tylko", od lewej Michał Piasecki, Mikołaj Molenda, Benjamin Kuna, Jacek Majewski i Hanna Kokczyńska (fot. materiały promocyjne)

Na początku 2014 roku daliście się poznać w Stanach Zjednoczonych dzięki Launch Festival, z którego wróciliście z prestiżową nagrodą Best Technical Achievement.

B.K.:

- Launch Festival był organizowany przez osobę, której poczynania śledzimy od długiego czasu. Mam tu na myśli Jasona Calacanisa, w Stanach ma on renomę czołowego "startupowca". W tym czasie szukaliśmy inwestorów. Na liście tych, którzy już zgodzili się z nami współpracować, nie było jeszcze wtedy nikogo ze Stanów Zjednoczonych. Nasz produkt jest tworzony pod rynek amerykański, więc zależało nam na pozyskaniu inwestora zza oceanu. Na Launch Festival wysłaliśmy zgłoszenie zaledwie dwa tygodnie przed jego oficjalnym rozpoczęciem. Przeszliśmy przyśpieszony proces rekrutacji, a bilety na samolot kupiliśmy kilka dni przed wydarzeniem. Prezentację naszego projektu kończyliśmy w samolocie i już na miejscu. Udało nam się. Nie tylko zdobyliśmy prestiżową nagrodę, lecz także nawiązaliśmy kontakt z ciekawymi partnerami, z którymi współpracujemy do dziś.

Jak ten sukces na was wpłynął?

B.K.:

- Na pewno bardziej uwierzyliśmy w siebie. Trzeba wziąć pod uwagę, że na festiwalu prezentują się start-upy z najwyższej, światowej półki; sam Dropbox po raz pierwszy pokazał tam swój produkt. Na Launch Festival zaczynają spółki, które w kilka lat stają się gigantami. Świadomość, że pośród konkurencji dysponującej wielkim potencjałem to nasz pomysł został uznany za najbardziej zaawansowany technologicznie, może poprawić samopoczucie. Wiemy już, że koncepcja "tylko" jest w stanie zrewolucjonizować branżę. Złączyliśmy ze sobą elementy, które jeszcze nigdy nie zostały połączone. Launch Festival dał nam wiele wiary w siebie.

J.M.:

- Festiwal pomógł nam wyleczyć się z wielu kompleksów, które ludzie w Polsce bardzo często dziedziczą. Dla nas to był sygnał, że trzeba mierzyć wysoko, bo sukces jest możliwy. Świat jest otwarty na pomysły, bez względu na to, w jakim kraju się narodziły. Trzeba tylko trochę pomóc swojemu szczęściu, by dotrzeć do odpowiednich osób.

"tylko" (fot. materiały promocyjne)

Wam to się na pewno udało. Choć polskie ustawodawstwo nie sprzyja podobnym inicjatywom.

J.M.:

- Cały proces od postawienia pierwszych kroków do szczęśliwego zdobycia inwestorów był bardzo długi i skomplikowany. Wiele osób, które miały z tym do czynienia wie, że jest to jedna z trudniejszych rzeczy do zrobienia w tym biznesie. Momentów euforycznych mieliśmy wiele, lecz później często następował odwrót. Przez cały czas jednak byliśmy pewni tego, co robimy, i do końca wierzyliśmy, że się uda. Zdobyliśmy grupę inwestorów, z której jesteśmy bardzo zadowoleni. Polskie prawo słabo reguluje relacje z zagranicznymi kontrahentami. Nie ma podstawowych narzędzi, świetnie funkcjonujących np. w Niemczech czy w Stanach. Tłumaczenie niektórych instrumentów finansowych na język polskiego ustawodawstwa jest bardzo skomplikowane.

B.K.:

- Mogę powiedzieć, że 99 procent inwestorów w naszej spółce to inwestorzy niemieccy i amerykańscy. Oprócz kapitału szukaliśmy osób, które mają doświadczenie w designie, prowadzeniu e-commerce i rozwijaniu biznesu. Wszyscy spośród naszych ośmiu inwestorów mają olbrzymie umiejętności, którymi nieustannie się z nami dzielą, a my konsultujemy z nimi każdy ważniejszy ruch. Mimo iż mają na swoich listach po kilkadziesiąt spółek, dla części z nich jesteśmy pierwszą spółką z Polski, w którą zainwestowali.

"tylko" (fot. materiały promocyjne)

Ze sprzedażą ruszacie w maju. Już wcześniej zdążyliście pokazać regał IVY i stolik FOLD. Czy możemy spodziewać się czegoś nowego?

B.K.:

- Na razie startujemy tylko z regałem. Dopiero później zaczniemy wprowadzać kolejne produkty, w tym stolik FOLD.

J.M.:

- Oczywiście planujemy kolejne meble, ale to, jakie konkretnie, pozostanie jeszcze przez jakiś czas tajemnicą. Mogę tylko zdradzić, że będą dziełem jednego z najsłynniejszych światowych projektantów. Więcej szczegółów będziemy mogli ujawnić jesienią.

Meble, które możesz sam zaprojektować - dla wielu może to brzmieć jak dość kosztowna usługa. Na jakie ceny musimy się przygotować?

J.M.:

- Meble reprezentują wysoką jakość materiałów, charakterystyczną dla designerskich, autorskich marek, jednak ceny będą zdecydowanie niższe. Sprzedajemy przez internet, więc omijamy olbrzymie marże, jakie generuje tradycyjny model sprzedaży. Oczywiście będziemy drożsi od IKEI, z ich skalą trudno konkurować. Chcemy znaleźć taki punkt cenowy, który będzie atrakcyjny dla wielu ludzi. Jednak jakość i fakt, że współpracujemy ze znanymi projektantami sprawia, że klient wie, że ma do czynienia z produktami z wyższej półki.

B.K.:

- Wiele osób w Polsce będzie stać na nasze projekty.

"tylko" (fot. materiały promocyjne)

Budujecie markę globalną. Widzicie już jakieś różnice w podejściu do waszego pomysłu ze strony polskich i zagranicznych klientów?

B.K.:

- Nasz pomysł nie jest czymś nowym jedynie w Polsce. To rozwiązanie, którego nie ma jeszcze nigdzie na świecie. Każdy rynek ma oczywiście swoje specyficzne cechy, wszędzie ludzie inaczej reagują na to, co robimy. Za granicą jest być może mniejsza bariera technologiczna. Jednak bez względu na kraj podejście jest bardzo entuzjastyczne, a ludzie od razu zdają sobie sprawę z tego, że mają do czynienia z produktem wysokiej jakości i bardzo przemyślanym.

A jak wygląda kwestia produkcji? Zostajecie z nią w Polsce?

J.M.:

- Całe szczęście pod względem produkcji mebli Polska jest jednym z najlepszych miejsc na świecie. Fabryki, z którymi współpracujemy, obsługują też prestiżowe marki zagraniczne.

Dużo mówi się ostatnio o zrównoważonym designie [ekologicznym, minimalizującym zniszczenia w środowisku - przyp. red.]. Czy myślicie o tym pojęciu rozwijając "tylko"?

J.M.:

- Procesy produkcyjne, nad którymi pracujemy, mogą być w łatwy sposób przenoszone do dowolnej fabryki na świecie, czyli jeśli ktoś zamawia meble na drugim końcu świata, to one zostają wyprodukowane tam na miejscu. Skracamy w ten sposób podróż mebla z fabryki do właściciela, co równocześnie oszczędza środowisko.

B.K.:

- Kluczową kwestią jest również fakt, że u nas produkcja odbywa się na żądanie. Nie musimy kupować dużych partii materiałów czy produkować nie wiedząc, ile z tego, co wytworzymy, się sprzeda. Wykonujemy tylko to, co zostało zamówione, co sprawia, że ilość odpadów, które mamy, jest bardzo mała.

Guru designu Yves Behar powiedział kiedyś: "Design to jest to, jak traktujesz swoich klientów". To zdanie zdaje się świetnie ujmować ideę personalizacji. Możecie się pod nim podpisać?

B.K.:

- Zdecydowanie tak, dlatego też tworzymy cały proces, a nie jedynie sam mebel. U nas każdy krok tworzenia zamówienia jest łatwy. Dzięki naszej aplikacji klient tworzy mebel, który nie tylko jest fajny i ładny, lecz także idealnie dostosowany do jego potrzeb. Staje się on współtwórcą, projektantem i nie jest już ograniczony do zakupu czegoś, co może mieć każdy.

"tylko" (fot. materiały promocyjne)

Jak według was będzie wyglądała przyszłość wzornictwa? Od jakiegoś czasu dużo mówi się o druku 3D.

J.M.:

- Myślę, że to, co robimy, jest utrzymane w tym samym duchu, co druk 3D, czyli tzw. trzeciej rewolucji przemysłowej. Tworzenie przedmiotów spełniających konkretne potrzeby i pasujących do użytkownika to jeden z jej elementów. Ponad sto lat temu wszystkie przedmioty były wykonywane ręcznie, pod wymiar. Później pojawiła się standaryzacja związana z masową produkcją i nagle wzornictwo musiało trzymać się tych ram. Teraz czas na to, by nieco tę sytuację odmienić i zacząć tworzyć przedmioty dostosowane do naszych potrzeb i przestrzeni, w jakiej funkcjonujemy. Takie oddanie władzy konsumentowi ma miejsce w wielu branżach, choćby w budownictwie. Nike, Adidas czy Puma już od dłuższego czasu dają klientom możliwość zamówienia spersonalizowanych butów. Myślę, że ten trend wraz z drukiem 3D będzie się pogłębiał. Chcemy być tego częścią.

Kto dziś kształtuje gusta Polaków? Czy IKEA wciąż wiedzie prym?

J.M.:

- Obawiam się, że w dużej mierze IKEA rządzi w Polsce i jeszcze długo to się nie zmieni. Poziom dochodów wciąż jest dość niski w stosunku do tego, jak zarabia się w Europie. Mało ludzi stać na drogie meble, od znanych projektantów. Dajemy ludziom alternatywę, która nie będzie koszmarnie droga. Nie zrujnuje im portfela i pozwoli na posiadanie czegoś wyjątkowego.

Polskie marki radzą sobie coraz lepiej, co widać między innymi w Mediolanie. Jest wielu młodych projektantów, którzy zbierają doświadczenie za granicą, przywożą je do Polski i tu doskonalą swój warsztat. Mogą bez kompleksów konkurować z rówieśnikami z innych krajów, którzy skończyli superszkoły. Idziemy w dobrym kierunku.

"tylko" (fot. materiały promocyjne)
"tylko" (fot. materiały promocyjne)

Benjamin Kuna, Jacek Majewski . Razem z Hanną Kokczyńską, Mikołajem Molendą i Michałem Piaseckim stworzyli start-up CSTM bazujący na technologii, dzięki której meble zostają dopasowane do indywidualnych potrzeb klienta. W marcu tego roku start-up przekształcił się w markę "tylko", która już w tym miesiącu rusza z przedsprzedażą pierwszych modeli. CSTM zdobył nagrodę Best Technical Achievement podczas zeszłorocznego Launch Festival, jednej z najważniejszych na świecie konferencji dotyczących innowacji.

Dominika Wasilewska . Pisze o modzie z punktu widzenia sztuki, designu i kultury. Na stałe współpracuje z magazynem "Viva! Moda". Laureatka szóstej edycji Art & Fashion Festival w Poznaniu. Od września studentka Central Saint Martins w Londynie.