
Portal został założony w 2007 roku przez dwóch przyjaciół, którzy wcześniej zajmowali się branżą networkingu 3D wśród paryżan. Zachęceni przez swoje koleżanki poszukujące chłopaków w serwisach randkowych, postanowili stworzyć miejsce, gdzie pierwszy krok należeć będzie do dziewczyn.
ZaadoptujFaceta.pl przytacza statystyki, które głoszą, że w tradycyjnych portalach 70 proc. użytkowników stanowią mężczyźni, a 30 proc. kobiety. A u nich jest pół na pół. Spośród dziewięciu państw, w których portal działa, w Polsce zyskał największą liczbę użytkowników. Średnio loguje się w nim 20 tys. osób dziennie. Najwięcej w weekendy i w okresie letnim, od czerwca do sierpnia. Najmocniejsza grupa wiekowa mieści się w przedziale 18-35. Najpopularniejsze typy kobiet - użytkowniczek portalu (na podstawie wypełnianych formularzy) to: 1. Elegancka, 2. Klasyczna, 3. Wyluzowana. Najpopularniejsze typy mężczyzn: 1. Elegancki, 2. Wyluzowany, 3. Z poczuciem humoru.
"Produkt wysłał mi zauroczenie"
Zarejestrowałam się. Po 10 minutach wiem już, że nie znajdę tutaj lubiącego życie, inteligentnego i umięśnionego ninja z bliznami, ubierającego się w stylu casual. Bez brody i koziej bródki, bez opalenizny, piercingu i wąsów. A takie opcje można było zaznaczyć w rubryce "styl". Wybiera się między eleganckim, mrocznym, innowacyjnym, dresiarzem, geekiem, rockowym, sportowym, hippie, metalem, aż po lansowany od ponad roku w mediach typ drwala. Można zadecydować, jakie twój przyszły chłopak ma mieć uzależnienia (również o jego diecie - od "jem wszystko" po dietę bio i weganizm) oraz jakie ma mieć znaki szczególne (piegi, pieprzyki, tatuaże, piercing, broda, wąsy...).
Po chwili dostaję powiadomienia, że "produkty wysłały mi zauroczenie". Bo jedynym ruchem, jaki może tutaj wykonać mężczyzna, jest wysłanie "zauroczenia". Sygnalizowane dźwiękiem, który brzmi jak magiczna różdżka z filmów animowanych Disneya. I jeszcze jedno - w lewym dolnym rogu, gdy już wybierasz sobie, z kim chcesz poflirtować, wyświetlają ci się inne zainteresowane "produktem". Czyli Rywalki. Widzisz je, ale nie możesz nic z tym zrobić. Po prostu wiesz, że istnieją.
Nie do końca na poważnie
- Na początku spodobał mi się walor humorystyczny tego portalu. Pomyślałam, że pewnie zgłaszają się tutaj faceci, którzy mają do siebie dystans. Jak wielkie było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że każdy, na którego tutaj trafiałam, zachowywał się jak książę z bajki lub raczej księżniczka, o której względy trzeba zabiegać - mówi Fruzia, lat 26 (używała serwisu przez dwa miesiące, z nikim się nie umówiła).
- Miejsce jak każde, bardzo trudno jest znaleźć kogoś ciekawego, pasującego, niezależnie od tego, że ta formuła jest trochę inna. Wydaje mi się, że nie ma ona specjalnego znaczenia - zauważa Gniewko, lat 27 (jest tu od około półtora miesiąca i był już na trzech randkach). - Zawsze dziewczyna może się pierwsza odezwać, nikt jej nie zabroni. Ale tutaj jest chyba dokładnie odwrotnie - faceci pierwsi rzucają "zauroczenia", a panie łaskawie się wtedy odzywają albo nie. Jest jakaś konwencja, do pewnego stopnia można ją łamać, ale są też sztywne ograniczenia. W sumie to wszystko jest bez znaczenia - powtarza.
Dlaczego wybrałaś ten portal? - pytam jego użytkowniczkę zaczepioną na forum dotyczącym portali randkowych. - Spodobała mi się konwencja. I to, że jest tu wielu młodych, fajnie wyglądających chłopaków. Nie szukam nikogo na stałe, tylko żeby pójść na imprezę - odpowiada mi Kasia, lat 20 (spotkała się z dwoma chłopakami z serwisu, ale obydwa spotkania uznaje za "porażkę"). - A nie łatwiej jest poszukać chłopaka na imprezie? - Nie mam tyle odwagi. A tutaj mogę ich sama zaczepiać i każda ze stron jest zadowolona - dodaje.
- Proszę tylko pamiętać, że cały ten francuski koncept traktować należy z przymrużeniem oka. Właśnie ze względu na nietypowy humor francuskiego portalu (AdoptUnMec.com) i funkcjonalności przypominające e-sklep zyskał on 10 mln użytkowników - mówi Michał Rakowski z agencji Profeina, która obsługuje portal PR-owo. Francuski portal-matka zasłynął akcją promocyjną w paryskiej dzielnicy zakupowej. Poszczególne typy mężczyzn zamknięte w witrynach sklepowych, każdy zapakowany jak Ken w pudełku. Przypominało to trochę amsterdamską dzielnicę czerwonych latarni lub występy chippendalesów. Dziewczynom się podobało. Na filmikach z YouTube widać roześmiane panie w różnym wieku pozujące do zdjęć z podrygującymi w rytm muzyki męskimi "produktami" za szybą.
Clara Bizien z działu marketingu międzynarodowego w siedzibie głównej portalu tłumaczy, że nie chodzi o to, że mężczyźni są dzisiaj bardziej leniwi czy mniej odważni lub bardziej nieśmiali. Rzecz w tym, by kobiety czuły, że mogą zrobić pierwszy krok. To o kobiety i ich komfort tutaj chodzi. Mężczyźni doceniają fakt, że kobiety zabiegają o ich względy. A kobiety, przyzwyczajone do zakupów online, doceniają zakupowy wygląd portalu i jego funkcje.
O przetestowanie serwisu proszę psychologa - Jacka Załuskiego
Serwis ZaadoptujFaceta.pl już z samej nazwy zakłada, że będzie użytkowany przez określony typ mężczyzny - wrażliwca poszukującego opiekunki. Czy twoim zdaniem w tym portalu rzeczywiście chodzi o to, by kobieta przejmowała inicjatywę?
- Odwiedzając ten portal oraz odbierając komunikaty marketingowe tworzone przez pracujących przy nim ludzi, można odnieść wrażenie, że właśnie o przejmowanie inicjatywy przez kobiety tutaj chodzi. Samo założenie oraz interfejs mogą na początku zwiększać poczucie bezpieczeństwa oraz kontroli jego użytkowniczek. Natomiast po rejestracji, w trakcie użytkowania można się szybko przekonać, że ten portal nie odbiega znacznie od innych serwisów randkowych. Podobnie jak gdzie indziej tworzymy profile, kierując się, często nieświadomie, różnymi regułami autoprezentacyjnymi. Badania naukowe wskazują, że regularnie zafałszowujemy nasz wizerunek, zaczynając od zdjęć, a na opisach kończąc, choćby odnośnie do wagi (częściej u kobiet) i wzrostu (częściej u mężczyzn). Zobaczymy, że ten portal pod tymi względami jest zbliżony do innych.
Czyli taka komunikacja to jedynie marketing serwisu?
- Komunikacja marketingowa jego twórców doprawiona jest humorem, co może sprzyjać większemu dystansowi, chociażby mężczyzn do występowania w roli produktów. Uprzedmiotowienie jednej ze stron może jednak wpływać na trwałość nawiązanych w ten sposób relacji, i tu niezgodność ze stereotypem może na dłuższą metę przeszkadzać.
Pod wierzchnią warstwą tego, co widzimy na tym portalu, przebiegają standardowe procesy poszukiwania partnera specyficzne dla internetu. Samo założenie, że "rządzą tam kobiety" jest pewną iluzją, jedynie ograniczającą niechcianą nachalność mężczyzn. Mężczyźni mogą jednak wykazać się pewną inicjatywą, wysyłając "zauroczenia", czyli wykorzystując narzędzie podobne do "uśmiechów" lub "mrugnięć" znanych z innych portali randkowych. Trudno powiedzieć, czy użytkownikami tego portalu są kobiety i mężczyźni o jakichś szczególnych cechach i motywacji. Żeby móc wnioskować coś więcej na ten temat, ktoś musiałby to rzetelnie zbadać.
A co ze skutecznością? Jak to wygląda w porównaniu z innymi serwisami?
- Chwalenie się portali randkowych ich domniemaną skutecznością należy traktować z przymrużeniem oka. Niezwykle trudne w praktyce jest zdefiniowanie wiarygodnych wskaźników takiej skuteczności, identyfikacja "sparowanych", zebranie danych od tych osób i ich niezakłamana analiza. Pamiętajmy również, że skuteczność parowania nie jest w interesie serwisów randkowych. Wypełnianie niezweryfikowanych testów i bazowanie na podobieństwach jest złudzeniem trafności. Interesem portali randkowych jest posiadanie wielu użytkowników płacących abonament i oglądających reklamy, takich, którzy przez długi czas szukają i nie znajdują partnera.
***
Nie przeszkadza ci, że jesteś nazywany "produktem"? - pytam Marka, lat 39, w serwisie od dwóch miesięcy, nie spotkał się jeszcze z żadną dziewczyną. - Na pewno maniera tego portalu jest taka, że traktuje facetów przedmiotowo, ja to nazywam odwróconym szowinizmem. Ale z drugiej strony jest to jakaś przeciwwaga do tego, jak zwykle traktowane są kobiety. Dla mnie to nie ma znaczenia, traktuję to wszystko raczej zabawowo. Nieważne jak mnie kto nazwie, ale jakie ma intencje. A to już wychodzi, jak rozmawiasz z konkretną osobą. I nie zetknąłem się z odmiennym sposobem traktowania niż w innych portalach, czyli portal sobie wymyśla jakąś konwencję, a kontakty potem są i tak "normalne", wpadające w obowiązujące ogólnie stereotypy.
Agata Napiórska . Współtwórczyni i redaktorka naczelna magazynu "Zwykłe Życie". Pracuje w wydawnictwie Nasza Księgarnia i stale współpracuje z magazynem "Kikimora". Tłumaczka z angielskiego i dziennikarka. Absolwentka filozofii i anglistyki.