
Styczniowe harce znów nabierają gracji i powabu. Wytrzeźwieliśmy z picia taniej wódki, najcięższego kaca po secie i galarecie mamy już dawno za sobą. Siądźcie zatem przy barze i spójrzcie, co jest za nim. Z pewnością nie stoją tam ci sami panowie co dekadę temu. Dzisiejsi barmani, których większość przeważnie kruszyła pierwsze lody w Paparazzi, a potem w Psie czy Suce, ujmują osobowością, wiedzą i manierami. Obok baristów, wprowadzających nową kulturę parzenia kawy, zwaną "czarnym dżihadem", to najbardziej zdeterminowana, ambitna i rozwijająca się w bardzo ciekawym kierunku grupa zawodowa związana z gastronomią. Ich alkoholowe kreacje zwiastują zmierzch klasycznego drinka z palemką - sami przygotowują maceraty, syropy, pikle i konfitury, które później dodają do autorskich propozycji. Jeśli zatem w pojedynkę ruszacie na drinka, zamiast rozglądać się za kobietą po przejściach i mężczyzną z przeszłością, zacznijcie zabawę od rozmowy z barmanami.
1. Kita Koguta
ul. Krucza 6/14
Warszawa
godziny otwarcia: pon. nieczynne; wt.-niedz.: 18.00-2.00
Lokal przy Kruczej wiosną zeszłego roku przejął we władanie znany barmański duet - Adam Grądziel i Kuba Kozłowski. Sukces odniósł błyskawiczny, torując drogę mniej odważnym alkoholowym konceptom. Kobiety tak go pokochały, że natychmiast zapragnęły dostać się jak najbliżej jego twórców. Ekipa barmanów Kity to na szczęście sami dżentelmeni, nikt z nich nie schyla się, by wiązać sznurówki, gdy panie żwawo wywijają hołubce na barze. Aktualnie atmosferę dodatkowo podgrzewa gra towarzyska "Pytanie czy wyzwanie" (sami sprawdźcie, na czym polega), a także turnieje rycerskie, polegające na otwieraniu prosecco za pomocą szabli. Każdy chce ściąć korek, który podpisany zawiśnie później ponad głowami gości. Ale najwięcej niespodzianek kryje się w samych wymyślanych przez chłopaków drinkach (często w zaskakujący sposób podanych - na bryłach lodu, w kociołkach, emaliowych dzbanuszkach i tajemniczych skrzyniach), jak choćby w baśniowej, zimowej kompozycji bit-rucika (24 zł). To połączenie rumu aromatyzowanego wcześniej burakiem, angustury (wódki korzenno-ziołowej), wytrawnego likieru z gorzkiej czekolady, domowego syropu z pomarańczy i cydru. Autorska karta Kity zmienia się co kwartał, mocno bazując na sezonowych produktach - to jeden z nielicznych barów w mieście, w którym nie znajdziecie półproduktów. Popijajcie więc dużo wody, byście zdążyli wszystkiego spróbować!
Hotel Sofitel Warsaw Victoria
ul. Królewska 11
Warszawa
godziny otwarcia: pon.-niedz.: 9.00-2.00
W Victorii baluje się z fasonem od lat 70. Niedawny remont przywrócił wnętrzom splendor, ale przeprowadzono go z szacunkiem dla modernistycznej schedy. Siedząc w półmroku baru, możecie bezkarnie taksować gości meldujących się w recepcji po lewej, i machając nogą, cieszyć się anonimowością. Na tym zresztą złudnym stanie możecie się przyłapać nieomal w każdym hotelu. Do czasu, aż nie zaczniecie rozrabiać, a wtedy dyskretna obsługa równie dyskretnie kiwnie na hotelową ochronę. Przy Królewskiej nie grozi wam jednak nawet porysowanie parkietu - muzyka sączy się tu jedynie jako entourage do konsumpcji. Mimo że leje się najczęściej piwo, a z drinków mohito, karta z koktajlami zmienia się co pół roku i zawsze w jej skład, prócz klasyki, wchodzi co najmniej pięć autorskich propozycji. Spróbujcie baby ducat na bazie wódki z młodego ziemniaka z imbirem i selerem (30 zł), a na zagrychę domówcie szykowny zestaw pięciu kanapeczek dumnie noszących na swoich chrupkościach m.in. kawałek foie gras (18 zł). Jeśli już o wódce mowa, to półeczka, na której stoi, cieszy się ogromnym powodzeniem. Ciekawscy mogą skosztować sampli trzech wybranych etykiet, wśród których są zorza, pawlina, siwucha, wspomniany młody ziemniak czy rzadko widywana ekskluzywna u'luvka produkowana w małych ilościach pod Wrocławiem i I może już wam starczy, bo zaczniecie się zastanawiać, czy sprzed wejścia w białym futrze i równie białym mercedesie nie zerka na was duch z przeszłości - bywająca tu kiedyś Violetta Villas.
3. 6 cocktails
ul. Mokotowska (domofon - wejście tylko na zaproszenie)
Warszawa
godziny otwarcia: śr.-czw.: 17.00-1.00; pt.-sob.: 18.00-2.00
Lajeczki na Facebooku i Instagramie lecą, to może być najbardziej pożądany adres sezonu, pod który pielgrzymować będzie zmanierowany korowód projektantów, modelek, pisarzy i oszustów matrymonialnych. W pięknej kamienicy na Mokotowskiej, do której dostępu strzegą uśpione w brązie krasnale, w mieszkaniu na miarę marzeń o kredycie na trzysta lat ruszył koktajlbar dla wtajemniczonych. Ostatnie słowo jest tu kluczowe, wejść ot, tak się nie da. Możecie próbować powołać się na mnie, ale nie wiem, czy skutek nie będzie odwrotny i nie spalą was w kaflowym piecu, który stoi tu w każdym pogrążonym w mroku i gołębich odcieniach pokoju. Azyl znajdziecie w łazience - męska ma prysznic, a damska bajerancką, narożną wannę godną Tygrysów Europy. Sącząc "mafia dream" (grappa, słodki wermut, orgeat, wanilia, cytryna, 26 zł), "voodoo" (tequila, creme de cassis, piwo imbirowe, 28 zł), czy słodkie, lepkie "demodee" (henessy, chambord, wanilia, bitters czekoladowy, 29 zł), zacznijcie się mydlić mydełkiem Fa. Kto wie, na ile fantazji pozwoli sobie śródmiejska socjeta.
4. Wieczorny
ul. Wiśniowa 46
Warszawa
godziny otwarcia: wt.-pt. od 16.00; sob. od 18.00
Ojciec chrzestny polskiej sceny barmańskiej zaszył się w cichej, mokotowskiej uliczce, w lokalu, który za dnia jest całkiem zwyczajną, grzeczną kawiarnią śniadaniową. Do czasu. O godzinie 16 w drzwiach pojawia się Tomek Roehr i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki espresso wypełnia się martini, a szklanka po herbacie - najlepszym w mieście long island ice tea. O jakości tego ostatniego niech świadczą kolejne kreski rysowane po każdym zamówieniu na drzwiach obok baru. Tomek już nie musi nikomu nic udowadniać, stworzył miejsce lokalne, dla znajomych i sąsiadów, a przede wszystkim dla siebie. Wcześniej wymyślił i prowadził Psa czy Sukę, bar, który swego czasu był główną destynacją dla spragnionych ciekawej oferty koktajlowej, a całkiem niedawno opracował koncept Gabinetu w stylu speakeasy, do którego możecie zajrzeć na Powiśle, do piwnic klubu Na Lato. Tomek należy do elitarnego grona członków Akademii Drinks International, wybierającej 50 najlepszych barów na świecie, i jest organizatorem Baru Symposium, ważnej środowiskowej imprezy. Pamiętający rozkwit clubbingu lat 90. mogą kojarzyć jego poprzednie, ważne dla rodzimej sceny elektronicznej wcielenie - jako didżej Dreddy produkował i wydawał płyty w międzynarodowych wytwórniach. Dzisiaj serwuje dobre polskie wódki (od baczewskiego, przez młodego ziemniaka, po chopina i vestala, 5-12 zł), japońskie whisky oraz koktajle na bazie shrubów i syropów własnej produkcji (17-25 zł). Tomek to tajemnicza i intrygująca postać. Szkoda, że to nie on pije przy barze, bo pewnie jeszcze wiele moglibyście się o nim dowiedzieć.
5. Karowa 31
ul. Karowa 31a
Warszawa
godziny otwarcia: od 18.00
Zdanie "Kochanie, idę wypożyczyć jakiś fajny film na wieczór" powinno uruchomić waszą czujność. Po pierwsze, wypożyczalnie funkcjonują w większości już tylko w waszych wspomnieniach, po drugie, jest taka jedna, która pod przykrywką kaset z "Pretty woman" i "Dirty dancing" sprzedaje alkohol w rozhulanych towarzysko okolicznościach. Nie pozostaje więc nic innego, jak kierować się zasadą "ufaj i kontroluj": narzucić płaszcz i ruszyć za podejrzeniami. Schodząc wpadającą w ostry, barbórkowy zakręt ulicą Karową, nic nie będziemy podejrzewać, tym bardziej że pod numerem 31 rzeczywiście znajdziemy paździerzową wypożyczalnię z ponurym typem za kontuarem. Lecz jeśli ten nadusi odpowiedni hollywoodzki przebój na półce, naszym oczom ukaże się alternatywna wersja rzeczywistości. Bezpretensjonalny bar w stylu speakeasy, działający jak w czasach prohibicji pod przykrywką, zajmuje dużą przestrzeń należącą do Polskiego Towarzystwa Higienicznego. W tygodniu ciężko ją wypełnić, czego nie można powiedzieć o weekendach, kiedy odbywają się tu huczne imprezy rozkręcane przez didżejów. Barmani ekspresowo obsługują klientelę, lejąc alkohol na oko i dobrze się przy tym bawiąc. To co, na drinka czy na film?
6. El Koktel
ul. Poznańska 7
Warszawa
godziny otwarcia: wt.-czw.: 18.00-24.00; pt.-sob.: 18.00-2.00
płatność tylko gotówką
"Silki tekszczer" to pierwszy szept z poświstem, jaki dochodzi nas z małej piwnicy przy ulicy Poznańskiej. Gospodarze miejsca - Mateusz "Świeżak" Szuchnik oraz Paweł Rodaszyński - wkładają dużo serca i wiedzy zarówno w gładkość alkoholowych doznań, jak i domową atmosferę przy barze. Goście, prócz paru procentów w żołądku, często wychodzą od nich z pomysłami na poncz czy wykorzystanie owoców. Chłopcy znają się na rzeczy, sami robią maceraty, cordiale (esencje smakowe), syropy, przetwory czy czipsy ze skórek zużytych cytrusów, które później dodają do koktajli będących swobodną i innowacyjną interpretacją klasyki (18-32 zł). Spróbujcie "Jiro śni o martini", czyli miksu ginu, japońskiego wina śliwkowego, bergamotki, odrobiny octu ryżowego i oliwy grapefruitowej. "Przyjemniaczki" mówią o sobie chłopaki, ich słabość do minionych czasów widać nie tylko w nazwie lokalu, lecz także w toalecie. Tam podgląda nas cała plejada eksgwiazd polskiej estrady z Krzysztofem Krawczykiem na czele, spoglądających na to i owo z okładek płyt winylowych.
7. Zamieszanie
ul. Nowy Świat 6/12
Warszawa
godziny otwarcia: niedz.-czw.: 17.00-24.00; pt.-sob.: 17.00-2.00
Co zrobić z fajnym, przeszklonym z każdej strony lokalem, ale bez gastronomicznego zaplecza? Maciej Parulski, zwany Kudłatym, barman po studiach z logistyki, wpadł na pomysł baru z butelkowanymi i lanymi z kranów koktajlami. Po jego pionierskich, inżynierskich obliczeniach godnych zacięcia Adama Słodowego udało się zainstalować baterię na pięć drinków w kegach, a pracę zorganizować tak, by w dzień móc je przygotowywać, a potem tylko serwować. Goście mogą zatem popijać koktajle prosto z kija lub zgrabnej butelki opatrzonej etykietą stosowną do pory roku. Zamieszanie podaje teraz m.in.: "sailor yerba" na bazie rumu z ekstraktem z yerba mate i syropem klonowym i "stir beera" na ginie, syropie z rozmarynu, soku z limonki dopełnionym mocno chmielonym piwem, ale też takie klasyki, jak french 75 lub margarita (17-26 zł). Wlane do butelek wyglądają jak niewinne słodkie przeciery dla dzieci, można więc w wielkim sekrecie cieszyć się wyrobami "ready to drink" również w terenie.
8. Bar Studio
plac Defilad 1
Warszawa
godziny otwarcia: pon.-czw.: 9.00-24.00; pt.-sob.: 9.00-4.00; niedz.: 9.00-24.00
Do Grześka Lewandowskiego przyszłyby tłumy, nawet gdyby parzył herbatę w przydworcowej budzie. Twórca nieodżałowanej Chłodnej 25 animuje kulturalne, towarzyskie i miłosne życie stolicy we wnętrzach Pałacu Kultury, z wdziękiem przeplatając tematy zaangażowane tymi o charakterze stricte rozrywkowym. O ofercie koktajlowej już się można mniej rozwodzić - w menu znajdziemy standardowy zestaw, od wódki sauer począwszy (15 zł), na margaricie skończywszy (24 zł), oraz garść prób autorskich, które mają się niebawem zaktualizować, chociaż barmani często biorą w opiekę niezdecydowanych gości, snujących fantazję o czymś gorzkim, trochę ziołowym, choć też słodkim, i na szybko zaspokajają potrzebę bankietu. Alkohol to jednak w tych okolicznościach jedynie tło wydarzeń, prowokacji i baletów z udziałem mniej lub bardziej rozpoznawalnych postaci świata kultury, sprawdzajcie więc kalendarium, bo tu się dzieje dużo, nie tylko w karnawale.
ul. Krucza 16/22
Warszawa
godziny otwarcia: pon.-niedz.: 11.00-5.00
Egzotyczne last minute dla każdego. Nie trzeba brać urlopu w pracy, przeglądać katalogów z ofertą hotelowych wieżowców na plaży, kupować blokerów i dmuchanej żyrafy. Żar tropików można sobie strzelić po robocie, a w dodatku zaoszczędzić na kolacji. Gargantuicznych rozmiarów drinki serwowane na Kruczej zwieńczają sycące bukiety z owoców soczystych i krągłych jak piersi tajskich szesnastek. Fantazji z nimi można snuć bez liku, menu nie obowiązuje, barmani spełniają każdą zachciankę gościa, mając do dyspozycji imponującą kolekcję alkoholi. Za drinki zapłacimy 25 lub 27 zł, a ceny czystych alkoholi, jak na warszawskie warunki, są bardzo przystępne. Najpierw trzeba tylko wywalczyć miejsce, bo nawet w tygodniu bar jest oblężony.
10. Panorama
Hotel Marriott
Al. Jerozolimskie 65/79
Warszawa
godziny otwarcia: pon.-niedz.: 18.00-2.00
Przełknijcie ślinę i przyciśnijcie guzik teleportujący na 40. piętro z legendarnym, naszpikowanym aferami barem Panorama. Jak sama nazwa wskazuje, jest to idealny teren do prowadzenia obserwacji, które warto rozpocząć, już wysiadając z windy. Tu na wyliniałych kanapkach dyżurują liczące na dewizy podstarzałe putany, ze strachu przed wpadką reagujące popłochem na widok gości robiących sobie selfie z "Warsaw by night". Dalej jest jeszcze ciekawiej. Pijani zagraniczni biznesmeni, tajni agenci łypiący okiem na lewo i prawo, właścicielki kwiaciarni i salonów kosmetycznych zlewają się w jedną szarą masę z wykładziną podlewaną koktajlami o smaku taniej oranżady. Są chyba najdroższe w Warszawie, zapłacicie za nie ok. 50-60 zł. Zapewne też więcej tu nie wrócicie, ale karnawał to idealna okazja, by wcielić się w kogoś innego, z humorem i dystansem spojrzeć na rzeczywistość.
Basia Starecka . Wicenaczelna magazynu kulturalno-kulinarnego "KUKBUK". Dziennikarka, redaktorka, autorka bloga Nakarmiona Starecka z recenzjami restauracji. Wielbicielka podrobów i przeciwniczka kulinarnych banałów. Ich najgroźniejsze przejawy kolekcjonuje w popularnym cyklu "Koszmary warszawskiej gastronomii".