
ul. Szamarzewskiego 17, Poznań
espresso 6 zł, drip 10 zł, krem z dyni 12 zł, gzik z ziemniakami 15 zł
godz. otwarcia: pon.-czw. 10.00-22.00, pt.-sob. 10.00-24.00, niedz. 10.00-21.00
Julia Klorek i Marcin Czubala - ona z doświadczeniem w modzie, on w muzyce. Razem z zerowym w gastronomii. Piękne, choć jeszcze do niedawna szemrane Jeżyce mają jednak dzięki nim wreszcie swoją nieformalną świetlicę wypełnioną gratami z Polski i NRD, która mogłaby posłużyć za tło powieści Musierowicz. Przy wspólnym stole siedzą hipsterzy, sobowtór Pabla Picasso strząsa z widelca smaczne kąski z obiadu wprost do gardła swojego żółtego, puszystego psa, a może lwa, nieletnie pannice szczebioczą nad kolorową, romantyczną sałatką, a hiszpańscy turyści wybałuszają oczy na chwiejący się na nogach proletariat przesuwający się za oknem jak w fotoplastykonie.
Można tu spędzić cały dzień, zaczynając od fantastycznego, obfitego śniadania złożonego z gzika, sałat skropionych smakowitym dressingiem, ciemnego chleba na zakwasie, którego uspokajające i sycące działanie pamiętamy z dzieciństwa. Potem przepłukać gardło alternatywnie zaparzoną kawą i przy gazecie doczekać do obiadu. Menu zmienia się codziennie, w zależności od tego, co załoga kuchni upoluje na pobliskim targu. Mogą to być gęsie pipki w lawendzie, pieczony jeleń zanurzony w jagodach, krem z pokrzyw z olejem konopnym - słowem dania osadzone w szerokości geograficznej, lokalne i sezonowe, wykończone leśną nostalgią podaną na emalii. Wieczorem, w ogródku, sączy się piwa z małych browarów, odpowiada na zaczepki dresów i zastanawia nad niepokojącym procesem gentryfikacji miast.
2. Jadalnia
ul. Grunwaldzka 182, Poznań
jajka po benedyktyńsku 6 zł, zupa-krem z marchwi 10 zł, pierś z kaczki 40 zł
godz. otwarcia: pon.-wt. 8.00-18.00, śr. 8.00-21.00, czw.-pt. 8.00-24.00, sob. 10.00-24.00, niedz. 10.00-18.00
W szklanym domu nagrodzonym w architektonicznym konkursie " Polityki" spotykają się socjalistyczne idee i biznesowe ogarnięcie. Czyżby spełniały się marzenia Żeromskiego? Właściciele twierdzą, że tak, bo ich wykwintna kuchnia jest dla każdego, deklarując na swojej stronie poprzez manifest socjalizującego Le Corbusiera: "Każdy ma prawo dobrze zjeść, mieszkać i pracować". Jadalnia nazywana jest protekcjonalnie pracowniczą stołówką dlatego, że mieści się na parterze Pixela, siedziby Allegro, ale wygląda i jest inwestycją za parę dobrych baniek. W jej dwustumetrowych wnętrzach, pełnych kolorowych lamp i znalezisk wyszukanych na (a jakże) Allegro, można się poczuć naprawdę światowo, podobnie zamawiając pięknie podane nowoczesne dania z menu, które zmienia się codziennie. Jadalnia, mimo oddalenia od centrum, cieszy się dużą popularnością wśród pragmatycznych poznaniaków, którzy doceniają jej kreatywność i przystępność cenową. Śniadanie można tu zjeść już za cztery (kajzerka z pastą jajeczną) czy za sześć złotych (bardziej efektowne jajka po benedyktyńsku), i to od ósmej rano, co nie jest standardem w tym mieście. Wszystko jest spójne, przemyślane, choć może tutejszy VIP room, jako jedyny ogrodzony od spojrzeń gości, jakoś się z ideą sprawiedliwości społecznej nie kojarzy. Nie warto mimo wszystko zaprzątać sobie tym głowy, jedząc doskonałe gotowane karczochy z marynowanymi w syropie z agawy patisonami za dwie dychy.
ul. Śródka 3, Poznań
espresso 5 zł, sernik 13 zł, zupa pho 28 zł
La Ruina godz. otwarcia: pon.-pt. 11.00 (prawie zawsze) - 21.00 (prawie nigdy), sob.-niedz. 10.00-22.00
Raj godz. otwarcia: pon.-pt. 13.00-21.00, sob.-niedz. 10.00-22.00
Droga do raju wiodła przez ruinę. Dosłownie, bo pierwszy lokal powstał na okopconej petami i przesiąkniętej alkoholowymi wyziewami przestrzeni starego sklepu monopolowego. Jego remont doprowadził także do ruiny finansowej pomysłodawców, nieco szalonej pary, która z dnia na dzień, jak to zwykle bywa w takich spektakularnych, a zarazem klasycznych historiach, rzuciła w cholerę pracę w korporacjach i zamarzyła sobie kawiarnię. Studencka i chaotyczna formuła, wbrew wszelkim wyrachowanym kalkulacjom, wypaliła i odebrała oddech wytrawnym poznańskim restauratorom od lat zestawiającym sałatki w plikach excela. Romantyczną historię pary i lokalu z miejsca pokochały blogerki kulinarne, szybko wypełniając małą uliczkę kolejką po zjawiskowe serniki Moniki - z makiem i migdałami, malibu i cynamonem, czekoladą i chili - oraz zawalając "internety" zdjęciami food pornu ze Śródki. Chętnych do ich spróbowania było więcej i więcej, Monika i Jan zamieszkali więc nad restauracją, by skrócić drogę ciasta z blachy na talerz, a wkrótce zajęli lokal po cukierni za ścianą. W Raju jada się uliczne dania z egzotycznych zakątków świata: zupę pho i pad thai (28 zł), marokańską harirę (22 zł) oraz arabskie mezze na śniadanie (29 zł z kawą lub herbatą po marokańsku). Czy na tym koniec? Monika gada wciąż jak najęta, a Jan wyżywa się, prowadząc profil La Ruiny na Facebooku. Tych dwoje ma mocno ekspansywny charakter, mogą niebawem przejąć miasto.
4. Taczaka 20
ul. Taczaka 20, Poznań
espresso 5 zł, latte 9 zł, kanapka ze śledziem 7 zł
godz. otwarcia: pon.-pt. 8.00-22.00, sob. 10.00-22.00, niedz. 10.00-20.00
Właściciel działającej od 1999 roku nocnej kawiarni Kisielice, serwującej swego czasu najtańszą lufę w mieście (4 zł), ale również luksusowy, wspominany przez wielu epicki zestaw luksusowych trunków dla eskapistów "Jebać biedę" (7 strzałów za 35 złotych), od 2011 roku prowadzi również dzienną wersję kultowej kawiarni. Taczaka 20 jako pierwsza rozstawia parasole na tej coraz popularniejszej wśród restauratorów ulicy. Michał Marcinkowski obserwuje ich szumne poczynania ze spokojem, bo był tu pierwszy i wiele widział. Nie rusza go moda na lody, burgery ani fish&chips, serwuje klasyki. Jajecznicę lub muesli na śniadanie, potem kanapki na ciepło do wyboru z mozzarellą, kurczakiem, awokado, łososiem, szynką parmeńską lub humusem (9 zł), makarony ze śmietaną i łososiem lub suszonymi pomidorami i pesto (18 zł), humus klasyczny i buraczany (12 zł), owocowe koktajle (10 zł) i tajną broń trzymaną w lodówce - słodki przysmak generała Taczaka (10 zł). Wielkim powodzeniem cieszy się też beza Hani oraz ekologiczne wino od Bruna Ruiza, które mąci mózg tylko w dwóch miejscach na świecie, w Japonii i na Taczaka właśnie. Niebawem pojawi się kolejny pretekst do zapadnięcia się w bezpretensjonalnej atmosferze pięknych wnętrz kawiarni otulonych szorstką boazerią - kawy segmentu speciality przygotowane w driperze, aeropresie i chemeksie.
ul. Zwierzyniecka 3, Poznań
zupa dnia 12 zł, pierożki z jagnięciną 26 zł, grillowany tuńczyk 52 zł
godz. otwarcia: pon.-sob. 8.30-20.00, niedz. 12.00-20.00
Piękna, odrestaurowana drukarnia to prawdziwy konglomerat zdarzeń - wystawy, warsztaty, konferencje, cateringi, zajęcia dla dzieci. A do tego jeszcze drukarnia w podziemiach i restauracja na parterze. Od ponad roku zarządza nią najsłynniejszy poznański szef kuchni Tomasz Trąbski. I choć Concordię w kontekście Poznania odmienia się przez wszystkie przypadki, Trąbski promuje ją jak może nad morzem, w górach i podczas Festiwalu Transatlantyk, to po wielkiej i ciekawie zaprojektowanej restauracji hula wiatr, a nie bankietujący goście. Poznaniacy marudzą, że rondo Kaponiera obok rozkopane, ceny za wysokie, a godziny otwarcia zmienne jak tutejszy dizajn. Szkoda, bo menu Tomka jest ciekawe i warte konsumpcji. Produkty dostarczają okoliczni wytwórcy - Folwark Wąsowo przywozi warzywa i owoce, Wanda Szafrańska i Marek Grądzki sery, Izabela Sądej jajka, dżemy na śniadania Gryszczeniówka - a kuchnia bierze je w obroty fantazji. Ostatnio promuje polskie ryby: sielawy, węgorze, płocie i okonie. Może dacie się złowić?
6. Bazar 1838
ul. Paderewskiego 8, Poznań
zupa grzybowa z kluseczkami półfrancuskimi 14 zł, ceviche z przegrzebek 42 zł, łosoś w palonym maśle 66 zł
godz. otwarcia: pon.-sob. 9.00-22.00, niedz. 9.00-20.00
Budynek, w którym mieści się restauracja, owiany jest nimbem zasług, głównie za wkład w historię życia towarzyskiego i politycznego Poznania XIX i XX wieku, okraszonego uciechami, konsumpcją i ówczesnym celebryctwem. Próba rekonwalescencji zasłużonego kombatanta, którego po wojnie nieomal do suchot doprowadziła spółka Orbis, przebiega powoli, ale zgodnie z wytyczonym przez radę stu akcjonariuszy planem. Są już pierwsze oznaki poprawy stanu pacjenta - sprawnie działające bistro - i próby odziania go w gustowne szatki. Jest więc szpaler kłaniającego się w pas kelnerstwa i chrząknięcia dudniące o posadzkę skonfundowanych pompatyczną atmosferą gości. Gdy jednak zajrzy się do menu, to mimo zapewnień o francuskich pretensjach nasz pozorowany dandys okazuje się poznańskim kupcem jak sprzed lat. Lubi to co zna, choć nazywać woli elegancko. Przystępne dla większości gustów dania kuchni międzynarodowej podaje się tu w wydaniu wręcz domowym i o słusznych gabarytach, jak urocze, lepione grubymi paluszkami ravioli oblane masłem czosnkowym, faszerowane kurkami i ricottą (17 zł). Zresztą prawdziwe pokusy i sentymenty Bazaru widać już na ladzie przy wejściu. Piętrzą się tu pachnące masłem drożdżówki z kruszonką.
ul. Ratajczaka 34, Poznań
espresso 5 zł, drip 10 zł, panini 15 zł
godz. otwarcia: pon.-czw. 8.00-22.00, pt.-sob. 12.00-24.00, niedz. 12.00-22.00
Ministerstwo Browaru może straciło prawe skrzydło swego resortu w postaci sklepiku z szerokim wyborem rzemieślniczych piw krajowych i zagranicznych (nie wytrzymał trzykrotnej podwyżki czynszu), ale zyskało jednostkę odpowiedzialną za cucenie poznaniaków z poweekendowego letargu. Po degustacji nieomal trzystu etykiet w multitapie z tytułowym Ministrem na czele, czyli autorskim piwem warzonym w Browarze Gościszewo, warto wdrapać się na jego wyższą kondygnację i odbyć tam dłuższe posiedzenie. Należy zacząć od złożenia wniosku o kawę przelewową i rozpatrzyć parę metod jej parzenia (do wyboru aeropress, drip, chemex, woodneck, cold brew). Przy kawie przyjrzeć się menu uchwalonemu przez Tomasza Mitręgę (który niedługo otwiera kuchnię w Teatrze Nowym) i wybrać, co następuje: jajecznicę z bekonem (10 zł), wegański pasztet z groszku i mięty z prażonymi pestkami słonecznika i burakami (12 zł), pasztet z wątróbki z porto, boczkiem i tymiankiem podawany z ogórkiem małosolnym (12 zł), curry z kaszą gryczaną, bakłażanem i kiwi (16 zł), sałatki z burakami marynowanymi w occie balsamicznym, awokado, kozim serem i rukolą (16 zł), wreszcie i koniecznie sernik! A jak coś zostanie, schować w aktówkę i udać się dla wprawy w pogoń za ministrem (kalendarium wycieczek z ministerialnym kurierem rowerowym po nieznanych zakątkach Poznania na FB kawiarni).
8. Toga
plac Wolności 13 A, Poznań
chłodnik z arbuza 5 zł, policzki wołowe z agrestem i czekoladą 12 zł
godz. otwarcia: pon.-niedz. 12.00-22.00
Niech was nie zniechęcą dekoracje rodem z "Niewolnicy Isaury", zestaw wypoczynkowy w kolorze moreli i ceglane ściany jak w klubie bilardowym PRL-u. Zejdźcie do piwnic pod budynkiem Arkadii, zasiądźcie przy stoliku opartym na słoniowej nodze kolumny doryckiej, a możecie być pewni, że podejmą was tu po wielkopańsku. Na solidny stół wjadą kulebiaki, zrazy w bochnie chleba, pieczone ryby w soli, całe gęsi oraz takie wymyślne frykasy jak policzki wołowe z agrestem i czekoladą, pijane rydze, tatar z koniny, długo duszone serca wołowe, wątróbki z dorsza, czernina. Zamknijcie oczy i jedzcie z myślą o ojczyźnie. Tyle mamy świetnych, zapomnianych receptur i produktów wartych przypomnienia! Właściciele deklarujący przywiązanie do idei slow foodu czasami zdają się o tym zapominać. Śledzie w ich wykonaniu byłyby bardziej konsekwentne od przegrzebek i ostryg.
ul. Ratajczaka 36, Poznań
espresso 5 zł, kawałek pizzy 8 zł
godz. otwarcia: pon.-czw. 11.30-21.00, pt.-sob. 11.30-22.00, niedz. 12.30-19.30
Tę pizzę wspominają wszyscy zjeżdżający się do Poznania festiwalowicze. Po długich godzinach spektakli i seansów ustawiają się tu grzecznie w kolejce po jedyną w Polsce pizzę o metrowej długości. Jak nie wezmą całej na spółkę (60 zł), to poproszą o kawałek (8 zł). Bo i ten starczy na zaspokojenie małego głodu po dużej dawce kultury - chrupiące, idealne ciasto, a na nim świetnej jakości, w większości włoskie składniki (do wyboru bakłażan, pomidory, rukola, salami, anchois, chorizo). Metrowe kobierce pizzy wypieka się rano i rozkłada na drewnianym blacie niebezpiecznie blisko zasięgu ręki. Wykorzystajcie czas w kolejce do podjęcia decyzji, którą pizzę wybrać, a jeśli zamkną wam okienko przed nosem, idźcie dalej wzdłuż Świętego Marcina. Na końcu ulicy stoi Food Patrol, przy którym bije się rekordy spożycia wołowiny długo w noc (obecny rekord to 10 kotletów naraz)!
10. Stragan cafe
ul. Ratajczaka 31, Poznań
espresso 5 zł, drip 10 zł, burger 12 zł
godz. otwarcia: pon.-pt. 8.00-22.00, sob.-niedz. 12.00-18.00
Do kawy i jaj podchodzi się tu ortodoksyjnie i bezdyskusyjnie. Nie ma mowy, by obsługa zrobiła jajecznicę, choć jaja ma. Co najwyżej wbije je na patelnię i usadzi (9 zł). Na dźwięk americano odwraca się na pięcie, kawę parzy tylko alternatywnie w aeropressie, driperze, chemeksie z małym dąsem przy zamówieniu cappuccino (7 zł) i latte (8 zł), których i tak pewnie sprzedaje najwięcej. Na obronę pokazuje ścianę wyklejoną opakowaniami po kawach segmentu speciality, które ktoś ewidentnie musiał wysiorbać. Podaż więc jest, charakteru jeszcze więcej i dla niego chce się tu wracać!
Basia Starecka. Wicenaczelna magazynu kulturalno-kulinarnego "Kukbuk" . Dziennikarka, redaktorka, autorka bloga Nakarmiona Starecka z recenzjami restauracji. Wielbicielka podrobów i przeciwniczka kulinarnych banałów. Ich najgroźniejsze przejawy kolekcjonuje w popularnym cyklu "Koszmary warszawskiej gastronomii".