artykuły
Fotografia Kacpra Kowalskiego nagrodzona w konkursie World Press Photo 2015 (Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures)
Fotografia Kacpra Kowalskiego nagrodzona w konkursie World Press Photo 2015 (Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures)

Z Kacprem Kowalskim rozmawiałem rok temu w Leica Gallery w Warszawie tuż przed wernisażem jego wystawy "Efekty Uboczne" . To za jedno ze zdjęć z tej wystawy otrzymał 12.02.2015 r. wyróżnienie w konkursie World Press Photo.

>>>ZOBACZ INNE ZDJĘCIA Z KONKURSU WORLD PRESS PHOTO 2015

Luzacki strój fotografa i jego swobodna postawa mogą mylić. Do tego skupiony wzrok - skontrastowany błąkającym się po ustach uśmieszkiem. Widzowie nie wiedzą jeszcze, że artysta szykuje im niespodziankę. Mi zresztą też. Jego zdjęcia - ani na wystawie, ani w albumie - nie są podpisane. A w przypadku Kowalskiego to ważne - inaczej trudno się domyślić, co zdjęcie przedstawia. I, jak się okazuje, o to mu właśnie chodzi.

Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures

A ten most, to gdzie jest?

Wskazówka: 54°15'24.2"N 18°56'47.8"E. Na tym to ma polegać, jestem ciekawy, czy widz będzie się w stanie przebić przez Google Maps. [Przebiłem się, sprawdziłem, Czytelnikom polecam to samo, ciekawa zabawa - M.G.]

No dobra, a co jest na tym zdjęciu?

Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures

To mnie zabiło, nie wiem, co to jest. Stawiam, że jakaś budowa. Zgadłem?

Nie (śmiech). To znaczy trochę tak, trochę nie. Przyjąłem taką zasadę, że nie mówię, co jest na zdjęciu. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Cały album jest pełen zagadek.

Jakakolwiek podpowiedź dla widzów?

Muszę przyznać, że sam nie wiem. Może ktoś z widzów wpadnie na trop.

To jeszcze jedno zdjęcie.

Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures

Co to jest - nie zapytam, bo mi nie powiesz...

Oczywiście że nie.

...ale mogę zapytać o coś innego. Czy fotografowany obiekt się porusza i wyczekałeś moment, w którym będzie nieruchomy? Czy to przypadek, że to wygląda jak dwie ludzkie sylwetki skierowane do ciebie?

(długie milczenie) Bo to dokładnie na tym polega. Patrzysz i zaczynasz myśleć, zaczynają się rodzić refleksje. Podążasz tym tropem i sam zaczynasz grać w tę grę: czy to się poruszało, czy nie? Czy sytuacja zastana jest stała, czy się zmienia? Współczesny świat prasowy funkcjonuje w sposób łatwy i przyjemny dla odbiorcy - dostaje on zdjęcia podpisane i opisane, oraz interpretację, co ma na ten temat myśleć. Co oznacza, że wyłączana jest inteligencja, wyobraźnia, ciekawość, kreatywność. Gdyby to zdjęcie posiadało podpis, żadna z refleksji, które zrodziły się u ciebie, nie powstałyby.

Czyli wolisz, żebym kombinował tak, jak przed chwilą?

Tak, oczywiście. I jeśli dojdziesz do wniosku, że to się rusza i ja miałem tyle szczęścia, że trafiłem na ten moment, to bardzo dobrze. Bo może tak było. To jak z używaniem GPS. Prowadzi mnie nawigacja - nie zastanawiam się nad tym, gdzie jadę, i nie mam żadnych wspomnień z miasta, które przejechałem, nie pamiętam drogi. Przez zbyt łatwo podaną informację jest mi obojętne to, na co patrzę. A ja widzę wartość w tym, że ktoś czegoś nie wie.

I nad czymś myśli.

Dokładnie.

Ale wybierałeś zdjęcia na tę wystawę według jakiegoś klucza.

Oczywiście. Jeśli zdjęcia służą celom prasowym, to są opisane. Zdjęcia niosą informację o świecie i zadaniem prasy jest doprecyzowanie, czego dotyczy zdjęcie i gdzie było zrobione. Ale na wystawie pełnią trochę inną rolę. Jeśli zbyt szybko zdradziłbym, co to, zepsułbym efekt, który chcę osiągnąć. A chcę osiągnąć to, żeby ludzie użyli swojej wyobraźni, trochę się nagimnastykowali nad tym, co jest na zdjęciu i co autor miał na myśli, bo ja nie ułatwiam odbiorcom nic w tym zakresie.

Mówisz, że wolisz latać i nie masz potrzeby, jak inni fotografowie, kontaktu z ludźmi. Wolisz patrzeć na ludzkie zbiorowisko z góry?

Wolę latać, ponieważ fotografowanie z ziemi kompletnie mnie nie interesuje. To nie jest wybór - zawsze należę do innego świata. Jestem jak za szybą akwarium, albo jestem rybą, albo tym, który te rybki ogląda.

A nie korci cię czasem, żeby wylądować obok miejsc, które sfotografowałeś z góry, i zobaczyć, jak wyglądają w 3D?

Patrząc z góry mogę odczuć ich trójwymiarowość. Nie patrzę jak z satelity, z olbrzymiej wysokości, latam nisko. Lecąc nad kopalnią czy fabryką mogę ją sobie obejrzeć z dowolnej strony, przyjrzeć się i zrozumieć, na czym polega działanie takiej przestrzeni.

Ale nie ląduję, jeśli nie muszę. Często tak jest, że łatwiej jest wylądować, niż potem wystartować.

Masz - moim zdaniem - kilka kluczy swojej twórczości. Klucz pierwszy: Polska. Planujesz polecieć za granicę?

Byłem w tym roku w Chinach...

Ale to chyba wyjątek?

Taki wyjazd na latanie fotograficzne jest skomplikowany. Trzeba zabrać sprzęt. Sama paralotnia to nie kłopot, latałem sportowo bez silnika w: Wietnamie, Indiach, Nepalu, Hiszpanii. Kłopotem jest silnik: nie można go zabrać do samolotu, nie można wysłać w bagażu, trzeba wysłać go pocztą kurierską, a z tym się wiążą i kłopoty, i problemy, i ryzyko. Łatwo jest pojechać gdzieś i wynająć pilota, ale to rozwiązanie da tych, którzy latać nie umieją. Mnie to nie kręci, nie chcę być zależny od wyobraźni pilota. Wolę latać samemu.

Jak to się zaczęło? Zacząłeś fotografować krótko przed tym, jak wsiadłeś na paralotnię...

Tu są dwa tematy. Po pierwsze fotografia usługowa - jestem zawodowcem, utrzymuję się z tego, że latam i filmuję albo fotografuję, wówczas realizuję zadania zlecone przez kogoś albo na czyjś użytek. Drugi temat to twórczość autorska, za pomocą której opowiadam, co widzę w czasie lotu, jak wygląda świat, co widzę i co jest dla mnie ważne. To jest to, nad czym chciałbym w przyszłości skupić się w 100 procentach.

Lista twoich nagród i wyróżnień za tę twórczość jest już całkiem długa - World Press Photo , Grand Press Photo , National Geographic , Sony World Photography Awards . I jak patrzę na to, co było nagradzane, to kolejnym kluczem do twoich zdjęć jest chyba ekologia? Nie trafia cię szlag, jak lecisz i widzisz coś pięknego, co naprawdę jest kompozycją z błota i zanieczyszczeń?

To twoja ocena. Klucz piękna można znaleźć tak samo w hałdzie węgla, jak i w lesie. Człowiek zmienia otoczenie z wewnętrznej potrzeby zmiany, nawet jeśli nie musi. Nawet jak patrzę na las, to nie widzę go takim, jaki tam zawsze stał. Widzę hodowlę drewna, która nie różni się niczym od hodowli bydła czy kurczaków. Trudno jest mi stwierdzić, czy patrzę na krajobraz naturalny, czy przetworzony. Nie ma już dziś dziewiczej natury. Człowiek już tak wpłynął na otoczenie i klimat, że nie ma dziś miejsc dziewiczych.

Puszcza Białowieska, tajga syberyjska...

No tak, ale zmienia się też przecież nasłonecznienie, wilgotność... Nie, nie, nie. Nie będę oceniał i komentował moich zdjęć. Komentarz, czy to są działania pro-cywilizacyjne, czy proekologiczne, zostawiam moim odbiorcom. Człowiek z jednej strony korzysta z dobrodziejstw natury, z drugiej coś jej oddaje. Cechy cywilizacji nie są ani dobre, ani złe. Czy wycinka drewna jest dobra, czy zła? Jeżeli nie wycinać, to produkujmy rzeczy z plastiku. Rozłoży się za 300 lat. Drewno rozłoży się za 100... Bardzo bym chciał, żeby ludzie się zaczęli zastanawiać. I choćby na chwilę się zamyślili...to będzie dobry efekt.

A w górze jest czas na myślenie, zachwyt nad naturą, czy cały czas trzeba coś robić, w tym zdjęcia?

Tam są cały czas warunki bojowe. Cały czas lecę, jestem w ruchu, muszę panować nad moim "latadłem", muszę panować nad ruchem w powietrzu, nad przestrzenią, nad strefami, nad zmieniającymi się warunkami. A oprócz tego muszę znajdować ciekawe rzeczy na ziemi i je fotografować.

Jak to wygląda od technicznej strony?

Aparat mam w ręku, jak reporter, zabezpieczony linką i karabinkiem, żeby nie zrobił nikomu krzywdy jak spadnie.

A sterujesz...

Latam od 18 lat, mam wylatane pewnie ze 4 tys. godzin, więc to się odbywa tak naturalnie i prosto, że po prostu robię zdjęcia.

A jakim sprzętem robi zdjęcia fotograf z powietrza?

A nie odpowiem na to pytanie.

A dlaczego?

A jak twoja żona robi dobry obiad, to pytasz, jakich garnków używa? Mam normalną torbę fotograficzną, jak reporter.

Tylko zabierasz ją trochę wyżej.

Tak.

Trzeci klucz do twoich zdjęć to pory roku, cykliczne przemiany. Znana jest twoja seria z pięknym jeziorkiem w różnych porach roku. Tak bardzo ukochane miejsce?

To jest tak, że jeśli wybiorę jakąś fajną scenerię, a właściwie scenografię, i pozwolę naturze grać pierwszą rolę, to ona mi tę rolę zagra - i powstanie jakaś opowieść. Między innymi dlatego używam takich symbolicznych, czytelnych graficznie miejsc, żeby to była scenografia do dalszej akcji.

Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures

Sfotografowałeś też powódź. Powiesz mi pewnie, że to też natura, ale tu jest inny bagaż emocjonalny zdjęcia. Tu fotografujesz zniszczenie, na pewno jakąś krzywdę, która stała się ludziom czy zwierzętom. Czy to ma dla ciebie znaczenie, tam, z góry, że fotografujesz piękny las czy zalane wodą tereny?

Tam była bardzo trudna sytuacja. Stary Sandomierz, ten zabytkowy, nie został zalany - a on utrzymuje dużą część miasta ze względu na usługi turystyczne. Pod wodą znalazła się nowa część, leżąca w dawnych rozlewiskach Wisły. Nie tylko fotografowałem powódź, ale szybko zorganizowałem z agencją Forum wystawę o powodzi w Sandomierzu na rynku. Między innymi po to, by pokazać jaka była siła żywiołu. Po to, żeby tych turystów przyciągnąć z powrotem do Sandomierza, bo to było potrzebne mieszkańcom.

Rolą fotografa jest zrobić jak najsilniejszy obraz z każdego wydarzenia, żeby przebić się przez warstwę ochronną odbiorcy, który zasypywany jest codziennie informacjami o tragediach, wypadkach, morderstwach...

Znam ten ból...

...i teraz jeśli pokazuję zdjęcia z powodzi, i kluczem do zbudowania przekazu są bardzo estetyczne zdjęcia, i jeżeli odbiorca czuje się niekomfortowo z tym, że podobają mu się zdjęcia tragedii, to może zastanowi się nad tym trochę bardziej, informacja go poruszy - będzie mógł zareagować.

Abstrahując od czynnika pt. "można oberwać pociskiem" - sfotografowałbyś tak wojnę?

Szybko stałbym się tarczą dla jednych i dla drugich. Nie zastanawiałem się nad tym.

A czemu byś zdjęcia nie zrobił?

Nie naruszam ludzkiej prywatności w prywatnych miejscach. Jeśli fotografuję plażę, i jest to miejsce publiczne, a ludzie zachowują się tam w ciekawy sposób, to jak najbardziej to fotografuję. Ale nie poleciałbym fotografować czyjejś prywatnej posesji.

Wygodne: jesteś na tyle daleko od fotografowanych obiektów, że wszelkie oskarżenia o naruszanie prywatności cię nie dotyczą.

Ależ z ziemi jest przecież tak samo - to jest przestrzeń publiczna, zdjęcia przedstawiają jakieś zachowania społeczne. Poza tym ja lecę, jestem głośny i duży, jeśli ktoś chce się schować, to ma czas, bo mnie widać i słychać.

Fot. Leica Gallery

Rozmawiam z tobą bardzo długo, a mało o tobie wiem. Ciężko cię rozłupać. Co autor miał na myśli, nazywając wystawę "Efekty Uboczne" ?

Zostawiam to do interpretacji, ludzie bardzo chętnie wartościują i przylepiają oceny. Jeżeli nie wiedzą, co na dany temat myśleć, to albo podpierają się czyjąś interpretacją, albo interpretacją autora, bo tak jest łatwiej. Wystawa to takie miejsce, które ma być otwarte na interpretację. Jest tak skonstruowana, że powstaje takie wrażenie "wiem, że mi się podoba, ale nie do końca wiem, co autor miał na myśli".

A ty zostawiasz nas, widzów, na lodzie.

Nie psuję wam zabawy. Jeśli zdjęcie czy inne dzieło jest otwarte na interpretacje, każdy może stworzyć swoją. Gdy zdjęcie jest nieoczywiste i nie ma oficjalnej interpretacji, to każda osoba zobaczy w nim co innego. I to jest piękne.

To kim ty tu jesteś? Ot, mały punkcik na niebie, który sobie fotografuje i nie chce grać większej roli?

Możesz zwiedzić miasto z przewodnikiem, możesz odkryć je samemu, wyłączając GPS. A możesz mieć znajomego, który poprowadzi cię ścieżką mieszkańca i zobaczysz miasto tak, jak widzą je mieszkańcy. Ja jestem mieszkańcem powietrza. I pokazuję swój świat. W mój własny sposób opowiadam o ziemi, którą z góry widzę.

Fot. Kacper Kowalski /Aeromedia/Panos Pictures

Kacper Kowalski (ur. 1977) - z wykształcenia jest architektem, ale w zawodzie wyuczonym pracował tylko 4 lata, potem zajął się tym, co lubi najbardziej - robieniem zdjęć i lataniem na paralotni. Specjalizuje się w fotografii z lotu ptaka. Od 2001 roku prowadzi pracownię fotograficzną aeroMedia . Reprezentowany przez brytyjską agencję prasową Panos Pictures fotograf pokazuje świat niemal wyłącznie z lotu ptaka. Twory natury i budowle wzniesione przez człowieka zyskują w jego obiektywie niezwykłą, nową perspektywę - układają się we wzory i kształty, których istnienia nie domyślamy się, oglądając je z poziomu gruntu.

Kowalski ma na koncie liczne nagrody i wyróżnienia w polskich i światowych konkursach fotograficznych: World Press Photo (2009 i 2014), Picture of The Year International (2012 i 2014), Grand Press Photo , Nikon Photo Contest International , National Geographic , Sony World Photography Award , International Photography Awards (IPA), Best Of Photojournalism (NPPA). W styczniu 2014 wydał swój pierwszy album "Efekty uboczne" , dostępny w Leica Gallery Warszawa .

Michał Gostkiewicz . Dziennikarz Gazeta.pl. Pisze o sprawach zagranicznych i fotografii, bloger. Gdy nie musi pracować, chodzi po górach, jeździ na rowerze lub pływa żaglowcami po morzach. I robi zdjęcia.