
Miewa pan koszmary?
- Sny mam raczej spokojne, ale owszem, sporadycznie śnię o rzeczach nieprzyjemnych.
Czyli o czym?
- W jednym z najciekawszych snów, jakie pamiętam, opuszczam się w dół po drzewie albo trzcinie, a ziemia przypomina skorupę po wybuchu wulkanu. Patrzę w dal na poświatę o zachodzie słońca, na tle ognistopomarańczowego nieba widać krater wulkanu, z którego unosi się jeszcze dym. Wokół tego krateru tańczy stado lwów, stojąc na tylnych łapach i trzymając się za "ręce" jak ludzie. To przykład snu symbolicznego, o znaczeniu archetypowym. Mimo upływu lat wciąż jest dla mnie inspirującą zagadką.
Koszmary o wypadkach czy gwałtownej śmierci to odzwierciedlenie naszych lęków (fot. pixabay.com)
Czy to prawda, że codziennie nam się coś śni, ale po przebudzeniu zapominamy, co to było?
- Tak. Sen jest nieodłącznym elementem życia człowieka, już w fazie płodowej można wyodrębnić fazę NREM, czyli tzw. głębokiego snu. To właśnie wtedy pojawia się większość marzeń sennych. Nasze ciało jest zrelaksowane, występują szybkie ruchy gałek ocznych. Mózg wchodzi w fazę pobudzenia w zakresie analizy wrażeń. Przegląda zapisane wspomnienia i emocje, wydobywając na wierzch to, co jest dla niego w danym momencie najważniejsze.
Sny śnią nam się w cyklach 90-minutowych, każda noc oznacza więc całą gamę marzeń sennych. Najczęściej jednak zapominamy o nich już chwilę po przebudzeniu, bo przynależą do innego stanu świadomości. Pamiętamy zwykle sny z końca nocy, kiedy głębokość snu się zmniejsza, łatwiej się budzimy i stajemy się coraz bardziej świadomi.
A skąd biorą się koszmary?
- Ich źródeł najczęściej należy szukać w traumatycznych doświadczeniach. Nie ma obiektywnych kryteriów, co powoduje złe sny - dla jednych będą to sytuacje graniczne typu śmierć bliskiej osoby, przeżycie wypadku lub napadu, innym wystarczy niepowodzenie w pracy czy kłótnia z kimś bliskim. Kiedy przytrafia nam się coś, co wytrąca nas z równowagi albo zaburza poczucie bezpieczeństwa, emocje, jakie nam wtedy towarzyszą, zapisują się jako lęk. Koszmary pojawiają się wtedy, kiedy nasza odporność psychiczna jest zbyt niska, by poradzić sobie z nim na bieżąco.
Koszmary są wstrząsem dla psychiki, a to sprawia, że pamiętamy je częściej niż sny przyjemne. Wybudzając się z takiego snu, możemy krzyczeć, poruszyć gwałtownie kończyną, czasami nawet uderzyć w ścianę albo śpiącego obok partnera. Alarm psychiczny zamienia się w fizyczny i budzi nas reakcja własnego ciała na to, co nam się przyśniło.
Koszmary zdarzają się także dzieciom (fot. shutterstock.com)
Dlaczego coś, co nie daje nam spokoju na jawie, wraca do nas podczas snu, kiedy powinniśmy odpoczywać i pozwolić organizmowi się regenerować?
- Najważniejszą funkcją koszmarów sennych jest odreagowanie napięcia, spiętrzonego stresu. Złe sny mają także działanie mobilizujące dla psychiki. Powtarzając nieprzyjemne przeżycie, oswajamy się z nim i z czasem staje się ono coraz mniej dokuczliwe. Freud nazywał ten mechanizm "przymusem powtarzania". Jeżeli się czegoś boimy, psychika podsuwa nam obrazy związane z naszym lękiem, nastrajając nas do walki z zagrożeniem.
Często słyszy się, że koszmary powoduje późne jedzenie albo oglądanie horrorów przed snem. Ile w tym prawdy?
- Dotykamy tu tematu higieny snu, rozumianej jako łagodne przejście w stan spoczynku i analogicznie stopniowe wybudzanie się. Kiedy z głębokiego snu wyrwie nas dźwięk telewizora czy dzwoniącego telefonu, dla mózgu to doświadczenie jest porównywalne z nagłym przeniesieniem się z mroźnego krajobrazu w tropiki. Umysł w takiej sytuacji jest kompletnie nieprzygotowany na zmianę. Dlatego tak ważne jest, by przed snem najpierw wyciszyć ciało, a później mózg, który jest organem nieskończenie bardziej złożonym. Poleżeć w łóżku, odprężyć się, ograniczyć bodźce dostarczane umysłowi. Tymczasem większość z nas zaczyna i kończy dzień ze smartfonem w dłoni, co skutecznie utrudnia utrzymanie higieny psychicznej i zadbanie o zdrowy sen.
Zdarzają się sytuacje, kiedy koszmar może być wywołany przez czynniki fizjologiczne - problemy z oddychaniem, choroby serca, zmiany mózgowe. W takiej sytuacji nieprzyjemny sen staje się sygnałem wysyłanym przez organizm, że z naszym zdrowiem jest coś nie tak. Pacjenci po trudnym zabiegu operacyjnym, którzy zmagają się z bólem, mogą mieć koszmary. Zdarza się, że kładąc się spać tuż po jedzeniu, prowokujemy jakieś dolegliwości, bo podczas trawienia krew odpływa do jelit, dodatkowo w nocy spada ciśnienie, co może prowadzić do spowolnienia akcji serca czy bezdechu.
Do większości zawałów dochodzi o drugiej, trzeciej nad ranem, gdy organizm jest na najniższym poziomie pobudzenia. Zły sen może nas przed nimi uchronić (fot. shutterstock.com)
Koszmary mogą też ostrzegać naszą świadomość przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.
- Mówi o tym teoria snów alarmowych profesora Włodzimierza Szewczuka. Dotyczy ona zarówno ciała, jak i psychiki. Sen nas budzi, bo na przykład nasz organizm jest niedotleniony. To nie przypadek, że do większości zawałów dochodzi o drugiej, trzeciej nad ranem.
To tzw. "godzina wilka".
- Dokładnie. To moment, w którym organizm jest na najniższym poziomie pobudzenia. Mówi się, że wtedy "śmierć zabiera ludzi". Szczególnie narażone są na to osoby z problemami układu krążenia. W takiej chwili koszmarny sen może nawet uratować życie. Staje się odpowiednikiem wylania na człowieka wiadra zimnej wody albo uderzenia w twarz. Kiedy nam się przyśni, następuje pobudzenie krążenia, wzrasta ciśnienie i sytuacja wraca do normy.
Kiedy złe sny stają się powodem do niepokoju?
- Gdy ten sam sen powtarza się wielokrotnie i jest związany z realną traumą. W takich przypadkach sny są intensywne, prowadzą do wybudzenia, problemów z zasypianiem i wyczerpania. Człowiek jest zmęczony, koszmar przenika do jawy i staje się częścią codzienności. Nawracające koszmary są objawem nerwicy, mogą prowadzić do depresji, niekiedy do uzależnienia od leków nasennych albo alkoholu. Aby poradzić sobie z nawracaniem złych snów, potrzebna jest psychoterapia. Eksperci oceniają, że stany lękowe związane z koszmarami sennymi dotyczą obecnie co najmniej kilkunastu procent populacji.
Aby poradzić sobie z nawracaniem złych snów, potrzebna jest psychoterapia (fot. shutterstock.com)
To spora grupa. Jakie są tego powody?
- Żyjemy w świecie wygody. Otaczają nas piękne przedmioty, wszyscy chcemy epatować szczęściem i tym, co łatwe i przyjemne. Przyzwyczajeni do takiego wizerunku świata stajemy się coraz mniej odporni na stres. Słyszymy o dramatycznych wydarzeniach wokół nas, ale doświadczamy ich niejako "za szybą". Paradoksalnie dawniej, kiedy życie przeciętnego człowieka było bardziej niebezpieczne i krótsze, byliśmy mniej znerwicowani jako gatunek.
Nie bez znaczenia jest również zaburzenie pewnego ugruntowanego od pokoleń porządku w naszym życiu. Dzisiaj dzieci bardzo szybko wchodzą w dorosłość, zyskując na wczesnym etapie życia za pośrednictwem internetu dostęp do szerokiej wiedzy, której nie są w stanie zrozumieć. Młodzi zostają zalani informacjami, a jednocześnie nie dostają narzędzi do radzenia sobie z codziennymi czynnościami i niejednokrotnie, wchodząc w dorosłość, są kompletnie niesamodzielni. Jedna z moich pacjentek, 20-letnia studentka, miała tak silne koszmary nocne, że musiała spać z rodzicami albo bratem. Będąc młodą dorosłą kobietą - inteligentną, bardzo kreatywną i wrażliwą - wciąż bała się spać przy zgaszonym świetle. Brak wewnętrznego źródła bezpieczeństwa sprawia, że nawet dorosły człowiek wciąż ma umysł o cechach dziecka. Takie osoby są szczególnie narażone na koszmary w sytuacjach, kiedy życie na jawie zmusza je do konfrontacji z wyzwaniami, które przynależą do świata dorosłych.
Jak wygląda leczenie osób zmagających się z koszmarami?
- Podobnie jak pacjentów cierpiących na nerwicę i fobie. Musimy pamiętać, że koszmary nie są symptomem, lecz skutkiem, więc celem takiej terapii nie jest leczenie koszmarów, ale zranienia psychicznego, które doprowadziło do pojawienia się nieprzyjemnych snów. Pierwszym krokiem jest zachęcenie pacjenta do opowiedzenia snu. Dotykamy tego urazu, sprawdzamy, jakie jest jego podłoże i przygotowujemy go do wspólnego zejścia w głąb rdzenia tego cierpienia. Po analizie całej serii snów jesteśmy w stanie dotrzeć do sedna problemu i znaleźć sposób na uodpornienie się na negatywne emocje i przeżycia, które wracają do nas podświadomie w nocy.
Dr Zenon Waldemar Dudek (fot. archiwum prywatne)
Korzyści z poważnego traktowania snów najlepiej ilustruje przykład plemienia Senojów z Malezji, które ma szczególny stosunek do marzeń sennych. Etnolodzy Richard Noone i Kilton Steward, badając tę społeczność, zaobserwowali, że we wspólnocie Senojów nie istnieje zbrodnia. To społeczeństwo wyjątkowo zharmonizowane i zdrowe. Ludzie nie krzywdzą się nawzajem, nie chorują też na choroby psychiczne. Etnolodzy odkryli, że członkowie plemienia od małego uczą się interpretować sny. Podczas regularnie organizowanych zebrań dzieci opowiadają, co im się śniło, a dorośli starają się pomóc im znaleźć ukryte w nich znaczenie. I tak kiedy na przykład chłopcu śnił się tygrys, ojciec tłumaczył mu, by następnym razem, kiedy zwierzę pojawi się we śnie, uciekał na drzewo. Uczą w ten sposób dzieci aktywnej postawy w snach. Pobudzają rozwój tzw. ja refleksyjnego, trenując je w bezpiecznej przestrzeni sennych opowieści, dzięki czemu nasz stopień autorefleksji jest wyższy. Świadomość wzbogacona o wyobraźnię i trening sytuacyjny jest bardziej wszechstronna i mniej podatna na kryzysy.
CHCESZ DOSTAWAĆ WIĘCEJ DARMOWYCH REPORTAŻY, POGŁĘBIONYCH WYWIADÓW, CIEKAWYCH SYLWETEK - POLUB NAS NA FACEBOOKU
Dr Zenon Waldemar Dudek. Psychiatra, psychoterapeuta, autor publikacji z zakresu psychoterapii, psychologii kultury, psychologii biznesu, w tym książek "Jungowska psychologia marzeń sennych", "Psychologia mitów greckich". Redaktor naczelny pisma "ALBO albo".
Małgorzata Steciak. Dziennikarka. Publikowała m.in. w ''Polityce'', ''Gazecie Wyborczej'', ''K-MAG-u'' czy w serwisie dwutygodnik.com. Wcześniej była m.in. redaktorką portali Onet.pl, Gazeta.pl.
Polub Weekend Gazeta.pl na Facebooku
sto-szesc
Oceniono 31 razy 25
"Dzisiaj dzieci bardzo szybko wchodzą w dorosłość"??? Wchodzą znacznie później niż w dawnych czasach.