
Jakie mogły być według pana okoliczności śmierci Magdaleny Żuk?
- Sprawę wyjaśniają śledczy. Zgodnie z tym, co powiedział zastępca komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu Piotr Leciejewski, śledczy nie wykluczają na razie żadnej z wersji, od samobójstwa do handlu ludźmi. Obecnie żadna z tych wersji nie jest mniej lub bardziej prawdopodobna.
Jest za wcześnie, by składać jakiekolwiek wiążące oświadczenia. Nie ma bowiem ani żadnych wiążących ustaleń, ani żadnego materiału, który mógłby cokolwiek wyjaśnić.
Na czym skupia się pan teraz jako pełnomocnik rodziny?
- Złożyliśmy dalsze wnioski dowodowe. Dotyczą działań w kraju, ale także tego, by w ramach pomocy prawnej władze egipskie zabezpieczyły pewne materiały tam, na miejscu. I by przesłuchały pewnych świadków.
Piotr Leciejewski (drugi od lewej) na konferencji w sprawie śmierci Magdaleny Żuk (fot. Kornelia Głowacka-Wolf / AG
Chodzi o osoby przewijające się w tej sprawie, m.in. o rezydenta biura podróży, z którym Polka przyjechała do Egiptu, i kapitana Khaleda, którego nazwisko padło w rozmowie telefonicznej będącej tłem rozmowy Magdaleny Żuk z chłopakiem?
- Grono świadków, o których przesłuchanie wnieśliśmy, jest o wiele szersze. Nie chcemy niczego przegapić. Ale proszę wybaczyć - nie podam pani listy tych osób. Powiem tylko, że prokuratura na bieżąco informuje nas o przebiegu śledztwa.
Proszę powiedzieć, na jakim ono teraz jest etapie?
- W czwartek ciało ma być sprowadzone do Polski i niezwłocznie poddane sekcji zwłok, ponieważ jest podejrzenie, że przyczyna zgonu nie była naturalna. Strona egipska nie pozwoliła polskiemu prokuratorowi na zabezpieczenie próbek z badań toksykologicznych i na przywiezienie ich do Polski. A badania toksykologiczne są przecież najważniejsze w tej sprawie. Będziemy je robić dopiero, gdy zwłoki trafią do Polski, a więc już po wielu dniach.
Niezbędny jest też pełny zapis z monitoringu, na który czekamy. Proszę spojrzeć na to, co się do tej pory pojawiło. To są zapisy niepełne, tak naprawdę nie wiadomo, co się stało. Mamy uciekającą dziewczynę i tyle. A ja zadałbym pytanie, dlaczego w jej pokoju było czterech mężczyzn, którzy nie wyglądali na personel medyczny. To wszystko trzeba ustalić.
Monitoring ze szpitala, do którego przewieziono Magdalenę Żuk (fot. TVP INFO)
Sprawa budzi ogromne emocje, bo przecież wielu Polaków albo było w Egipcie, albo planuje tam urlop.
- Egipt jest kierunkiem popularnym i dość tanim. Wydawało się, że nie ma tam zagrożenia, tymczasem do prokuratury zgłaszają się Polacy, którzy mieli podobne zdarzenia (na ostatniej konferencji prasowej prokuratorzy podali, że 27-letnia mieszkanka Wrocławia zmarła 30 kwietnia w Hurghadzie w Egipcie. 25 kwietnia kobieta poleciała do Marsa Alam na wycieczkę z jednym z polskich biur podróży - red.).
Nigdy też jeszcze nie dostawałem tylu telefonów i maili z żądaniami wyjaśnienia sprawy od osób prywatnych kontaktujących się w tej sprawie. Ale proszę zrozumieć - nie mogę codziennie stać przed kamerą i opowiadać o postępach. Moja praca polega na składaniu wniosków do prokuratury i domaganiu się odpowiedzi na zawarte w nich pytania. Ludzie domagają się linczu na osobach, które mogłyby mieć jakiś związek z tą sprawą, co wynika z licznych wpisów pod każdym artykułem publikowanym w internecie czy wpisie na Facebooku, ale tak nie można. Wszystko musi wyjaśniać śledztwo prowadzone w spokoju i w ciszy.
Tego spokoju potrzebują też rodzice Magdaleny Żuk.
- Chciałbym przekazać apel, jaki rodzina ma do mediów. Apel o to, by uszanować czas żałoby, by dać im spokój i wytchnienie. Co chwila pojawiają się przecież nowe teorie na temat tego, co się stało, coraz to nowe osoby wypowiadają się o możliwych przyczynach śmierci Magdaleny Żuk. To wszystko są spekulacje. Jest ich za dużo i wprowadzają chaos, bo jedna teoria wywołuje następną i brniemy w to w nieskończoność.
Bliscy Magdy są pod opieką psychologa. Proszę sobie wyobrazić, co czują rodzice, którzy chowają własne dziecko? To coś strasznego. A dodatkowo tragedia jest podgrzewana przez media. Tymczasem szczególnie w takich sprawach należy zachować dobry smak. Jeżeli dziennikarze interesują się, na jakie lotnisko przyleci ciało, o której godzinie i jakim samolotem, to oczywiste jest, że chcą się pojawić z kamerą i robić teatr. Czy to wypada?
Rodzina potrzebuje spokoju. Tymczasem co pół godziny jest dzwonek do drzwi, żeby udzielili wywiadu.
Magdalena Żuk (fot. archiwum prywatne)
Co jest ważne dla rodziny poza spokojem?
- Poza spokojem i pomocą psychologiczną rodzina potrzebuje też pomocy ze strony organów państwa, by śledztwo było prowadzone rzetelnie i by wyjaśniło wszystkie okoliczności tej tragedii. Ale taką pomoc otrzymuje i z tego, co wiem, prokuratura bada wszelkie doniesienia, jakie do niej trafiają, także te z internetu. Mimo że od różnych spekulacji włos się na głowie jeży.
Jeśli jednak ktoś ma ważne dla tego śledztwa informacje, to apelujemy, by je prokuraturze przekazywać. Nie ulega wątpliwości, że podobne doświadczenia innych osób mogą się łączyć w łańcuch, który doprowadzi do wyjaśnienia tej sprawy. Zwłaszcza jeśli u kogoś, kto przebywał w Egipcie, wystąpiły podobne zmiany w zachowaniu, podobnie dziwne reakcje organizmu. Relacje takich osób są bardzo ważne. Jeżeli więc ktoś mógłby pomóc, powinien się zgłosić do policji we Wrocławiu lub prokuratury w Jeleniej Górze. Można też się zgłaszać do miejscowego komisariatu.
Magdalena Żuk. Wszystko, co wiemy o śmierci Polki w Egipcie
Paweł Konrad Jurewicz. Absolwent prawa na Uniwersytecie Szczecińskim. Prowadzi sprawy karne, cywilne, rodzinne, gospodarcze i administracyjne. Od 2012 r. jest członkiem Izby Adwokackiej w Zielonej Górze.
Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka mądrych ludzi, z którymi rozmawia także w Radiu Pogoda, kawy i sportowych samochodów.
Polub Weekend Gazeta.pl na Facebooku
krzysiozboj
Oceniono 13 razy 5
Uszanujcie prośbę rodziny wypowiedzianą ustami pełnomocnika. Wydaje mi się, że nasi funkcjonariusze robią co mogą, rodzina ma na bieżąco informacje (nam to na cholerę potrzebne na tym etapie), na szczęście odcięto od informacji Rutkowskiego.
Jeśli doszło do przestępstwa, to rzetelne śledztwo może kiedyś innej dziewczynie uratować życie, choćby z tego powodu warto doprowadzić je do samego końca. Potencjalni handlarze żywym towarem dostaną też sygnał, że "laska bez pleców" może dostać mocną obronę obronę i determinację w jej szukaniu, nawet jeśli rodzina pozornie wygląda na nieporadną, lub tej rodziny brak. Z jednej strony jeszcze raz napiszę, uszanujcie prośbę rodziny ze względu na jej dramat, a z drugiej wypada trzymać kciuki za śledczych, bo cholera wie czy sami (lub ktoś wam bliski) nie będziecie kiedyś potrzebowali podobnej pomocy.